„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam
wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo,
ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je,
a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto
by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój
sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.” (J 12:24-26)
Pierwsze dni listopada skłaniają
do refleksji nad życiem, przemijalnością, odchodzeniem… Cmentarze staja się
miejscem, gdzie łączymy się na poziomie duchowym z tymi, którzy zakończyli już
swoją drogę, swoją podróż. – Dla mnie jest to błogosławiony czas i miejsce, gdyż
w biegu codziennego życia zmuszony jestem zatrzymać się i poddać refleksji moje
wczoraj, dzisiaj i jutro. I postawić sobie pytanie czy moje „dziś” jest właściwym
przygotowaniem na „jutro”… - Tylko świadomość, że „jutra” może już nie być,
jest w stanie zmotywować mnie do tego, aby „dziś” przeżyć jak najlepiej, w
harmonii ze światem, człowiekiem i sobą samym.
Śmierć!
Nie lubimy tej rzeczywistości, spychamy ją do najgłębszych pokładów naszej
jaźni, staramy się o niej nie myśleć… - odkładamy ją na „jutro”. Jednak świadomość
o tym nieuchronnym etapie naszego życia, mojego życia, każdego życia, może stać
się początkiem nowego życia, wyruszenia w drogę, świadomie przeżytej podróży
życia w poszukiwaniu tej najlepszej cząstki mojego „ja”.
W
katechizmie Kościoła Katolickiego znalazłem właściwą definicję „śmierci”: „Czas jest miarą naszego życia; w jego biegu
zmieniamy się i starzejemy. Jak w przypadku wszystkich istot żyjących na ziemi,
śmierć jawi się jako normalny koniec życia. Ten aspekt śmierci jest pewnym
przynagleniem dla naszego życia; pamięć o naszej śmiertelności służy także jako
przypomnienie, że mamy tylko ograniczony czas, by zrealizować nasze życie”. (nr
1007)
Chrześcijańskie
spojrzenie na śmierć zakłada akceptację jej wymiaru biologicznego. Śmierć
zawsze jest kresem życia biologicznego, jest fizycznym procesem rozkładu,
destrukcją, wobec której człowiek pozostanie zawsze bezsilny. Jest również
kresem niespełnionych pragnień, marzeń, życia, egzystencji. – Dlatego czas będzie
sędzią mojego życia, on wystawi mi rachunek za każdą niewykorzystaną godzinę,
minutę, sekundę mojego życia.
Śmierć
nie jest rzeczywistością łatwą do zaakceptowania. Na co dzień trudno jest mówić
o śmierci, trudno o niej myśleć. Oddalamy myśli o śmierci, aczkolwiek wiemy, że
ona jest jakimś spotkaniem z niewiadomą. Z doczesnego punktu widzenia odbieramy
śmierć jako gwałt zadany życiu. Odbieramy ją jako kres naszych możliwości, kres
tworzenia, jako pewien koniec naszego rozwoju. Ale rzeczywistość śmierci stanowi
również wyzwanie. To znaczy, że jeśli podejmuję jakieś obowiązki, zadania,
jeśli próbuję robić coś ze swoim życiem, to zawsze w perspektywie umierania lub
śmierci, która będzie stanowiła formę rozliczenia się z tego, co zrobiłem. Tak
już jest, że czasu ubywa, a nie przybywa. I dlatego chodzi o to, by ten czas
dobrze wykorzystać, ponieważ po raz drugi nie będzie nam dany. Bo śmierć jest
także końcem czasu. Śmierć powinna stać się punktem odniesienia, perspektywą, w
której podejmuję różne zadania i próbuję to życie przeżyć dobrze - na ile to
jest możliwe, na ile jestem mocny w tworzeniu, czynieniu tego dobra.
Patrząc
z innej perspektywy w obliczu śmierci człowiek doświadcza wolności. – Tu opadają
już wszystkie maski, które zakładamy i role, które gramy przed innymi, przed
światem, by być kimś innym niż w rzeczywistości jesteśmy. Przestajemy się
wówczas przejmować tym, co sądzą o nas inni. Odpada lęk przed kompromitacją
bądź odrzuceniem. Przestaje się liczyć sukces, bogactwo, ambicje, plany. - Śmierć
niweczy miary stosowane w ciągu życia. W śmierci człowiek uwalnia się od
myślenia czysto ludzkiego, światowego i wyzwolony wkracza w nowy świat
przeniknięty całkowicie Bogiem.
Być
może zabrzmi to dziwnie ale śmierć w kontekście czasu i ziemskiej egzystencji
jest czymś cudownym...
Dlaczego?
Ponieważ
pomaga nam to życie szanować, wartościować je. Gdyby nie było perspektywy
śmierci, to nie szanowalibyśmy życia. Bo tak jest, że tego, czego nie cenimy,
tego też nie szanujemy. Nie szanujemy również tego, co mamy w nadmiarze. Gdyby
nie było perspektywy śmierci w naszym życiu, to ono nie stanowiłoby żadnej
wartości.
Pytanie
o sens śmierci znajduje jednak najpełniejszą odpowiedź dopiero w perspektywie
śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Śmierć, której doświadcza człowiek wierzący,
otwiera drogę do Boga Ojca i dlatego ma zawsze wymiar nadziei i miłości. Św.
Paweł pisze: Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk (Flp 1, 21);
i dalej: Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli,
wespół i z Nim żyć będziemy (2Tm 2, 11).
W
swojej mowie pożegnalnej Jezus mówi o odejściu i przygotowaniu miejsca dla nas
w niebie: „A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę
was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14, 3).
To, co
Jezus mówi o sobie i swojej śmierci możemy także odnieść do śmierci naszych
bliskich. Odchodzą z tego świata, aby przygotować nam mieszkanie u Boga.
Ponadto zabierają jakąś część nas samych do wieczność. Poprzez śmierć bliskiej
osoby, wzajemne uczucia, doświadczenia, rozmowy, bóle i radości sięgają Boga.
Dlatego nasza śmierć nie będzie tylko bramą do obcego świata, ale do mieszkania,
gdzie są już ci, których kochaliśmy. I im więcej znanych nam ludzi umiera, tym
większa część nas samych przebywa już teraz w wiecznym mieszkaniu – gdzie i dla
nas przygotowane jest miejsce.
A kiedy
przyjdzie nasz czas, zdamy sobie sprawę, że życie to nic innego jak sztuka
umierania.
Mądre rady na mądre życie i mądrą śmierć
James
K. Flanagan zmarł nagle na atak serca 3 września 2012 roku. Pozostawił po sobie
bardzo ważne przesłanie dla pięciorga wnucząt. Tak naprawdę jest to ważna
wskazówka dla nas wszystkich:
Drodzy
Ryan, Conor, Brendan, Charlie i Mary Catherine,
Moja
mądra i przezorna córka Rachel poprosiła mnie bym jak najszybciej spisał dla
was rady, ważne rzeczy które nauczyłem się na temat życia. Piszę to 8 kwietnia
2012, w przeddzień moich 72 urodzin.
1.
Każde z was jest cudownym darem od Boga, dla waszej rodziny i dla całego
świata. Pamiętajcie o tym zawsze, zwłaszcza gdy zimne wiatry zwątpienia i
zniechęcenia spadną na wasze życie
2. Nie
bójcie się... kogokolwiek lub czegokolwiek, żyjcie w pełni swoim życiem.
Spełniajcie swoje nadzieje i marzenia, nie ważne jak trudne lub
"inne" mogą się wydawać dla innych. Zbyt dużo ludzi nie robi tego co
chce lub co powinno robić, tylko dlatego że myślą o tym co inni pomyślą lub
powiedzą. Pamiętajcie, że jeśli nie możecie liczyć że ktoś przyniesie wam rosół
gdy będziecie chorzy i nie będzie przy was w trudnych chwilach, to taka osoba
nie powinna mieć dla was znaczenia. Omijajcie pesymistów o cierpkich duszach
którzy po wysłuchaniu waszych marzeń mówią "Tak, ale co jeśli...". Do
diabła z "co jeśli...". Zróbcie to! Najgorsze co może być w życiu, to
patrzenie wstecz i mówienie "Mogłem to zrobić, trzeba było to zrobić,
powinienem był to zrobić". Podejmujcie ryzyko, popełniajcie błędy.
3.
Każdy na tym świecie jest zwyczajnym człowiekiem. Niektórzy mogą nosić drogie
ubrania lub mieć długie tytuły, lub (czasowo) mieć dużo władzy, oraz mogą
chcieć sprawić byś myślał że są ponad wszystkimi innymi. Ale nie wierz im. Mają
te same wątpliwości, lęki i nadzieje; jedzą, piją, śpią i pierdzą jak każdy
inny. Zawsze kwestionujcie władze, ale róbcie to w mądry i ostrożny sposób.
4.
Zróbcie listę rzeczy w życiu, wszystko to co chcecie zrobić: podróżować do
różnych miejsc, nauczyć się czegoś, poznać jakiś język, spotkać kogoś
wyjątkowego. Lista powinna być długa, a każdego roku róbcie coś z tej listy.
Nie mówcie "Zrobię to jutro" (lub za miesiąc lub za rok). To
najłatwiejszy sposób żeby czegoś nie zrobić. Nie ma jutra i nie ma
"odpowiedniego" momentu by zacząć coś robić, poza teraz.
5.
Praktykujcie stare irlandzkie przysłowie: "Chwal dziecko a
rozkwitnie"
6.
Bądźcie mili i pomagajcie ludziom, zwłaszcza słabym, zlęknionym i dzieciom.
Każdy
niesie swój krzyż i potrzebuje współczucia.
7.
Nigdy nie wstępujcie do wojska lub innej organizacji która chce was nauczyć
zabijać. Wojna jest zła. Wszystkie wojny zaczynają się od starych ludzi którzy
zmuszają młodych ludzi żeby nienawidzili i zabijali. Starzy ludzie przetrwają i
tak jak zaczęli wojnę przy pomocy pióra i papieru, tak samo ją zakończą. Tyle
młodych, dobrych i niewinnych ludzi ginie. Skoro wojny są takie dobre i
szlachetne to czemu ci przywódcy którzy je wszczynają nie biorą w nich udziału
bezpośrednio?
8.
Czytajcie książki, ile możecie. To jest wspaniałe źródło przyjemności, mądrości
i inspiracji. Nie potrzebują baterii czy zasięgu, a można je zabrać wszędzie.
9.
Bądźcie prawdomówni.
10.
Podróżujcie: zawsze, zwłaszcza gdy jesteście młodzi. Nie czekajcie na to aż
będziecie mieli "wystarczająco" pieniędzy lub gdy wszystko będzie
"tak jak powinno". To nigdy się nie wydarzy. Wyróbcie paszport dziś.
11.
Wybierzcie zawód lub zajęcie które kochacie robić. Pewnie że będą ciężkie
chwile, ale praca powinna sprawiać przyjemność. Uważajcie na prace tylko dla
pieniędzy, zawsze niszczy duszę.
12. Nie
krzyczcie. To nigdy nie działa, a boli i was i innych. Zawsze gdy krzyczałem
odnosiłem porażkę.
13.
Zawsze dotrzymujcie słowa danego dzieciom. Nigdy nie mówcie
"zobaczymy" gdy myślenie "nie". Dzieci oczekują prawdy,
dajcie im ją razem z miłością i dobrocią.
14.
Nigdy nie mówcie komuś że go kochacie jeśli to nie jest prawda.
15.
Żyjcie w zgodzie z naturą. Często bądźcie na zewnątrz w lasach, górach, nad
morzem, na pustyni. To ważne dla waszej duszy.
16.
Odwiedźcie Irlandię. To tu dusza waszej rodziny się urodziła, zwłaszcza :
Roscommon, Clare i Kerry.
17.
Przytulajcie ludzi których kochacie. Powiedzcie im teraz jak dużo dla was
znaczą. Nie czekajcie aż będzie za późno.
18.
Bądźcie wdzięczni. Jest takie irlandzkie powiedzenie: "To jest dzień w
naszym życiu, który już nie powróci". Żyjcie każdym dniem z tą myślą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz