„Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga»,
a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego,
którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi”
(1 J 4, 20).
Jesteśmy chrześcijanami a tak trudno
jest miłować drugiego człowieka. Trudno jest go szanować, ufać mu, z empatią
wsłuchiwać się w Jego słowa. Trudno zrozumieć… W naszym postrzeganiu drugiego
człowieka patrzymy często przez grube szkła nieufności, oceny, krytyki …
Tymczasem, aby w swoim życiu móc odnaleźć Boga, trzeba na Niego popatrzeć przez
drugiego człowieka. I podobnie, aby móc odkryć człowieka, zrozumieć go,
uszanować, trzeba na niego popatrzeć przez pryzmat Boga i Bożej miłości do
każdego człowieka.
Musimy mieć to mocno zakodowane w
naszych umysłach i naszych sercach. Każdy człowiek, pomimo swoich słabości,
upadków, ograniczeń jest chciany i kochany przez Boga.
Miłość do drugiego człowieka nie
jest rzeczą łatwą, nie jest rzeczą spontaniczną, która rodzi się sama z siebie,
nie jest też uczuciem, które pojawia się na życzenie gdyż stawia ona bardzo
wysokie wymagania. Miłość jest
raczej decyzją, moim wyborem, że będę szanował i akceptował drugiego człowieka
takim jakim jest, z jego słabościami, błędami, zranieniami, które dźwiga w
swoim sercu.