Środa Popielcowa rozpoczyna w
Kościele Katolickim czas Wielkiego Postu. Czas wyjątkowy, trudny, błogosławiony…
Przeżyty w skupieniu i dyspozycyjności do spotkania się z Bogiem i sobą samym,
może stać się świętym czasem w twoim i moim życiu. W codziennym zabieganiu,
wśród tysięcy rzeczy do zrobienia, pośród zmartwień, problemów, obowiązków,
brakuje czasu na spotkanie się głównie z samym sobą. Ważne ale kruche sprawy życia
codziennego tak nas absorbują, że czasami tracimy poczucie po co i dla kogo to
robimy. Biegamy w poszukiwaniu szczęścia, spełnienia, samorealizacji ale często
odnajdujemy pustkę, rozczarowanie i zagubienie. Dotyczy to zarówno sfery
zawodowej, relacji z ludźmi jak i rozumienia samego siebie.
W czasie Wielkiego Postu głośno
wybrzmiewa słowo „nawrócenie”. W Tradycji Kościoła przyjęło on znaczenie
pokuty, odrzucenia grzechu, życia zgodnego z przykazaniami Boga i nauczaniem
Jezusa zawartym w Ewangelii. – Symbolizuje to popiół nakładany na głowę
wiernych w czasie liturgii Środy Popielcowej, symbol uznania przed Bogiem kruchości ludzkiej
natury. Przez czterdzieści dni przygotowania do świętowania największego
wydarzenia dla chrześcijan, czyli pamiątki zmartwychwstania Jezusa Chrystusa,
liturgia Wielkiego Postu proponuje głębokie momenty spotkania z Bogiem, który ukochał
człowieka miłością bezwarunkową prowadząca aż na drzewo krzyża. Nabożeństwa Drogi Krzyżowej, Gorzkich Żali, starannie
wyselekcjonowane fragmenty ewangelii, sakrament pokuty, mają nam pomóc w
osobistym powrocie do Boga, który jest ostatecznym celem naszej ziemskiej
pielgrzymki. Wcześniej czy później staniemy z nim twarzą w twarz aby
opowiedzieć Mu o naszym życiu… Nie o tym co zrobiliśmy, co osiągnęliśmy, jakie
sukcesy były naszym udziałem ale na ile potrafiliśmy kochać, dawać, żyć Jego
życiem… [Dokładną instrukcję obsługi życia znajdziemy w Ewangelii].
„Nawrócenie” jest to przede
wszystkim powrót do swojego serca, to tam znajduje się prawda o człowieku. Tam
jest źródło myśli i rodzących się z nich uczuć. Tam powstają decyzje i wybory,
które prowadzą do działania. W sercu ukryte są pragnienia, marzenia i
najgłębsze potrzeby człowieka (miłości, szacunku, uznania), ale również z serca
wychodzi wszelkie zło, lęk i dziesiątki nagromadzonych zranień warunkujących
to, czym jestem dzisiaj.
Jezus znał bardzo dobrze człowieka,
lepiej niż człowiek jest w stanie sam siebie poznać. My postrzegamy i oceniamy
drugiego człowieka przez pryzmat tego co dostrzegamy naszymi zmysłami .
Przepuszczamy to następnie przez filtr doświadczeń, przekonań, uprzedzeń,
wartości… Dlatego tak nam jest łatwo ocenić, sklasyfikować, potępić drugiego
człowieka. Jezus wprost przeciwnie. To co widział w człowieku na zewnątrz, nie
było dla niego istotne. Jezus patrzył głębiej, tam gdzie znajduje się
obiektywna prawda o człowieku.
„Zebrali
się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy.
I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy
nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji
starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy
wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych
zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków,
dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie:
Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą
nieczystymi rękami? Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was,
obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym
daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez
ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie
obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie. Potem
przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: Słuchajcie Mnie, wszyscy, i
zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go
nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z
wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże,
zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość,
obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka
nieczystym” (Mk 7,1-8.14-15.21-23).
Jezus, kiedy nawoływał do
nawrócenia, wskazywał na serce, nie na zewnętrzne postawy. Nie interesowały go zewnętrzne
formy pobożnościowe, skrupulatne wypełnianie przepisów i nakazów Prawa, stworzone
przez człowieka formy kultu. One miały sens tylko wtedy, jeśli ich motywacja
wypływała z serca wypełnionego autentyczna miłością do Boga. Wszystko to natomiast,
co robione było na pokaz, nic nie znaczyło dla Jezusa. – Stąd brały się
nieustanne zgrzyty pomiędzy Jezusem a Faryzeuszami i Uczonymi w Piśmie… Elita
religijna, która żerowała na pobożności ludu. Na barki wiernych narzucali
ciężary, których sami palcem nie chcieli ruszyć:
„Wówczas
przemówił Jezus do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze
Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie
wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale
sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom
na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki
spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i
wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze
krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie
nazywali ich Rabbi…” (Mt 23,1-12)
Faryzeusze
i uczeni w piśmie byli symbolem fałszu, obłudy i zakłamania. Swoja pozycję
społeczną budowali na autorytecie Boga, oczekując uznania i admiracji ze strony
prostych ludzi.
Jezus,
pomimo tego, iż był „oazą” pokoju, miłości i miłosierdzia, dostawał „białej
gorączki” widząc zakłamanie, arogancję i cynizm przywódców religijnych Izraela.
Dlatego przestrzegał swoich uczniów przed podobnymi postawami, zwracając uwagę
na każdym kroku na uważne obserwowanie i nawracanie serca. Dla Boga nie liczy
się słabość człowieka, upadki, popełniane błędy – one stanowią część natury
ludzkiej. Jeżeli człowiek złoży je w ręce Boga, nieustannie będzie podnosił się
z upadku i w autentyczności i przejrzystości serca będzie starał się iść
szlakiem wyznaczonym przez prawa życia zapisane w ludzkim sercu przez Stwórcę
osiągnie cel swojej wędrówki: życie wieczne w domu Ojca.
Pokora, autentyczność i
przejrzystość serca są podstawą nawrócenia. Dlatego tak bardzo lubię
drogowskaz, jaki Jezus zostawia nam na czas Wielkiego postu:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie
wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli
nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie
trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie
chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty
dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja
jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach
ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam:
otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej
izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec
twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni
jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą.
Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść
sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu,
który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt
6,1-6.16-18)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz