Kiedy
już odrzucimy wszystkie błędne obrazy Boga, które sobie stworzyliśmy przenosząc
na Niego nasze ludzkie doświadczenia, zranienia, potrzeby, czas poszukać
prawdziwego obrazu Boga. Obrazu prawdziwego. Ale każda kolejna próba stworzenia
definicji grozi powrotem do nakreślania obrazu Boga na obraz nasz i nasze
podobieństwo. Mamy jednak źródło informacji, które jest „nieskażone” naszymi
wyobrażeniami. Tym źródłem jest Ewangelia i osoba Jezusa Chrystusa.
Każda strona Ewangelii mówi o tym kim jest Bóg
i kim człowiek jest dla Boga. Każdy gest, każde słowo Jezusa są ważne, ponieważ
jak „puzzle” , złożone w całość, tworzą doskonały obraz Boga.
Przypowieść
o Synu marnotrawnym opowiedziana przez Jezusa, jest sztandarowym obrazem Boga
jako kochającego Ojca, który oddaje dziecku całkowitą wolność przeżywania
swojego życia, Boga, który godzi się na pomyłkę i upadek dziecka ale z tego
upadku nie robi tragedii i okazji do pokazania swojej władzy i wyższości swoich
racji ale z utęsknieniem czeka na powrót syna do domu…
„A gdy był jeszcze daleko, ujrzał
go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się
na szyję i ucałował go.” (Łk 15, 20) – Nie ukarał go, nie prawił
morałów, nie wpędził go w poczucie winy… Ale wybiegł mu naprzeciw, rzucił mu
się na szyję, zapłakał z radości…
Powszechnie
znany jest obraz Rembrantda ,,Powrót syna marnotrawnego" ukazujący tę
historię. Widziałem jednak kiedyś inny obraz (nie pamiętam już, kto go
namalował), który wywarł na mnie jeszcze większe wrażenie. Przedstawiał on
starca, stojącego na drodze, wspartego na kiju i patrzącego na horyzont… Na
horyzoncie nie było widać jeszcze nikogo, jego dziecko jeszcze nie wracało ale
on już z utęsknieniem czekał, nie zgasła w nim jeszcze nadzieja, do końca
wierzył w swoje dziecko… - Myślę, że taki jest Bóg, pozwala każdemu iść swoją
drogą, pozwala przeżyć swoje życie, przejść etap po etapie drogę rozwoju
osobistego, (tak ja to uczynił młodszy z synów) a sam czeka, nie narzuca się,
nie patrzy na człowieka z pozycji sędziego… - Wręcz przeciwnie, sprzeciwia się starszemu
z synów, który oburzył się na ojca za brak wyciągniętych konsekwencji wobec
młodszego brata… (Wielu pobożnych katolików powinno sobie dobrze przemyśleć tę
przypowieść)
Taki
jest Bóg. Nic w całym Piśmie Św. nie oddaje lepiej natury Boga, niż ta
przypowieść. Nasze ludzkie doświadczenie zguby i odnalezienia opowiedziane tak,
jakby widziane od strony Boga. Ujawnia się On w nim jako niekarzący,
niepamiętający urazy, niepotępiający. Jedynie radujący się. Tymczasem pomimo
2000 lat przekazu tej przypowieści, w ten czy inny sposób ciągle tkwi w nas
obraz Boga policjanta, sędziego, egzekutora, kogoś kto nie akceptuje naszego
zachowania, co ukarze nas za wszystko to, co źle zrobiliśmy. Można by tu
przytaczać wiele powodów dlaczego tak jest – częściowo winne jest wychowanie
religijne, częściowo to, jak oceniamy samych siebie. To my jesteśmy tymi co
osądzają i obwiniają. To my jesteśmy tymi, którzy odbierają sobie prawo do
popełnienia błędu i przebaczenia, gdy już ten błąd popełnimy. Nie Bóg. Bóg nas
nie karze. Kara jest już zawarta w grzechu. Trzeba nam wracać do tego
opowiadania by zaakceptować Boga takim, jakim chce byśmy Go widzieli. Jako
czystą, szaloną i niekontrolowaną Miłość. Dopiero to rozumienie pozwala nam na
prawdziwe otwarcie się na Niego.
Podobny
doskonały obraz Boga Jezus ukazał w przypowieściach o „zaginionej owcy”:
„Zbliżali się do Niego wszyscy
celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w
Piśmie: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy
następującą przypowieść: «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich,
nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną,
aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do
domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo
znalazłem owcę, która mi zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa
będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu
dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. (Łk 15, 1-7)
I
inna jeszcze przypowieść: „o zagubionej drachmie”:
„Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć
drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie
szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i
sąsiadki i mówi: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą
zgubiłam". Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z
jednego grzesznika, który się nawraca”. (Łk 15, 8-10)
Jezus na
każdym kroku ukazywał obraz Boga, jako tego, z kim zwykli ludzie mogą się
identyfikować. Współcześni Jezusowi ludzie, podobnie jak i my niejednokrotnie
dzisiaj, rozumowali, że skoro ma On moc zbawiania świata (uzdrawiania,
wskrzeszania, podporzadkowania sobie złych mocy…), nie może nie dostrzegać całego
zepsucia jakie jest w człowieku, musi posiadać więc plan unieszkodliwienia tego
zła. (Wielu współczesnych chrześcijan ma podobna wizję: grzeszysz – musisz ponieść
karę). Dla Jezusa sprawa była jasna: to prawo zostało ustanowione dla człowieka
a nie człowiek dla prawa. Przykazania są drogowskazem na drodze a nie kodeksem
karnym.
Jezus
faktycznie czasami krytykował zachowanie niektórych ludzi, jednak obiektem Jego
krytyki byli najczęściej ludzie religijni, którym wyrzucał fałsz, zakłamanie i
obłudę. Rzadko osądzał zwykłych ludzi, a jeśli spotykał na swojej drodze kogoś,
kto źle postępował najpierw go przyjmował, rozmawiał z nim a dopiero później
mówił: „idź i więcej nie grzesz”, ale były to słowa wypowiadane z pozycji
zatroskanego i kochającego Boga, a nie tego kto ma władzę i jedyną absolutną
rację. Nie czynił z ludzkich słabości powodu do krytyki i moralnych pouczeń.
Wskazywał natomiast na potrzebę więzi z Bogiem na drodze rozwoju duchowego i
osobistego.
Błędną
interpretacją jest postrzeganie życia Jezusa jako moralnej krucjaty przeciw
słabemu człowiekowi, którego zbawić mogą jedynie zasady religijne i religijna
filozofia. Sens życia Jezusa nie polegał na tym, aby uczynić ludzi bardziej
moralnymi ale aby stworzyć więź między Bogiem a człowiekiem i odwrotnie, więź
opartą na miłości a nie na strachu.
Jezus
jest doskonałym obrazem Boga – jest drogą, prawdą i życiem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz