Początek
XXI-tego wieku w cywilizacji Zachodniej charakteryzuje się bolesnym kryzysem
człowieka. Jednoznacznie potwierdzają to obiektywne wyznaczniki. Rośnie ilość
samobójstw oraz liczba osób chorych psychicznie. Dramatycznie wzrasta
przestępczość, a także ilość ludzi uzależnionych, zwłaszcza od alkoholu i
narkotyków. Kryzys poszczególnych osób wiąże się z kryzysem rodzin i całych
społeczeństw. W tej sytuacji coraz więcej ludzi szuka pomocy: materialnej,
prawnej, społecznej, religijnej. Coraz więcej też osób, także w Polsce szuka
pomocy psychologicznej i terapeutycznej. Rodzi się pytanie: jaki jest
podstawowy warunek, by pomoc mogła być bardziej odpowiednia i skuteczna niż
dotąd? Warunkiem tym jest oparcie pomocy na adekwatnej antropologii, która
oznacza przyjęcie integralnej i realistycznej koncepcji człowieka. Po pomoc
przychodzi bowiem nie ludzka psychika, lecz człowiek. Pomocy nie szukają
bolesne emocje, zaburzone strategie myślenia czy błędne sposoby decydowania,
lecz człowiek. Cały człowiek. Tymczasem współcześnie bada się coraz chętniej
fragmenty ludzkiej rzeczywistości i coraz mniej przedstawia się tajemnicę
całego człowieka.
Człowiek jako osoba
W
przeciwieństwie do psychoanalizy, behawioryzmu oraz psychologii humanistycznej
psychologia personalistyczna interpretuje ludzką rzeczywistość w kategorii
osoby, a bycie osobą nie jest redukowalne do rzeczywistości
biologiczno-fizjologicznej, ani też do sumy mechanizmów, procesów i potrzeb
natury psychicznej. Istotą człowieka jest właśnie bycie osobą. A być osobą
znaczy być podmiotem wolnym i odpowiedzialnym. Wprawdzie osoba przejawia się i
uzewnętrznia w całokształcie swej rzeczywistości somatycznej, psychicznej i
duchowej, ale się nie zamyka w żadnym z tych wymiarów, ani nawet w ich sumie.
Osoba jest tym, co organizuje i scala poszczególne wymiary rzeczywistości
człowieka, lecz sama nie może być przez tą rzeczywistość ogarnięta, ani jej
podporządkowana. W tym sensie człowiek jako osoba nie jest właścicielem samego
siebie. Nie jest bytem skoncentrowanym na samym sobie, ani też nie jest celem
dla samego siebie. Do istoty osoby należy bowiem wykraczanie poza samą siebie.
Natury osoby nie można całkowicie zrozumieć i wyjaśnić w ramach jednostkowego
człowieka, bo bycie osobą to przede wszystkim bycie spotkaniem. A poprzez
spotkanie i jego mocą osoba przekracza samą siebie i własne granice. Prawdziwie
ludzkim sposobem istnienia i ostatecznym sensem egzystencji na sposób osoby
jest przekraczanie samego siebie przez miłość. Sensem ludzkiego życia jest
przekraczanie samego siebie poprzez bezinteresowną miłość ku innym osobom. Ten
ostateczny sens nie jest jednak wytworem samego człowieka, lecz jest odkryciem
właściwego sobie powołania. Tego typu odkrycie jest z kolei rezultatem
spotkania z Transcendencją. Spotkanie z transcendentnym Bogiem jest możliwe dla
każdego człowieka, gdyż Absolut jest obecny w duchowym wymiarze ludzkiego bytu,
choć nie wszyscy tę Jego obecność odkrywają.
Integralna wizja
człowieka podstawą pomagania innym
Pomaganie
innym może być odpowiedzialne i adekwatne jedynie wtedy, gdy opiera cele i
metody swojej pracy na integralnej i realistycznej koncepcji człowieka. Taką
koncepcję w najpełniejszym stopniu prezentuje antropologia biblijna. Pismo
Święte ukazuje człowieka jako osobę. Być osobą to być kimś świadomym samego
siebie i własnego powołania. To żyć w sposób wolny i odpowiedzialny. To coraz
lepiej poznawać oraz coraz dojrzalej kochać siebie i inne osoby: Boga i ludzi.
Z drugiej strony antropologia biblijna odsłania fakt, że być człowiekiem to być
kimś zagrożonym w swoim rozwoju i szczęściu. Po grzechu pierworodnym łatwiej
jest bowiem człowiekowi czynić zło, którego nie chce, niż dobro, którego
pragnie. Człowiek jest zagrożony negatywnym wpływem środowiska, a także wewnętrznymi
konfliktami i słabościami, grzechem, naiwnością, ignorancją, zawężeniem
pragnień i aspiracji, zniekształceniem hierarchii wartości, uzależnieniem od
ludzi, rzeczy czy substancji chemicznych. Człowiek jest jedynym bytem na tej
ziemi, który może skrzywdzić nie tylko innych ludzi, ale nawet samego siebie.
Nie czyni tego żadne zwierzę. Zwierzęta są bowiem zaprogramowane przez
instynkty i popędy. Człowiek natomiast określa jakość swojego życia poprzez
decyzje, które podejmuje. Będąc ograniczonym w swojej świadomości i wolności,
ryzykuje, że będzie podejmować decyzje błędne i szkodliwe. W tej sytuacji
człowiek potrzebuje Zbawiciela, aby stać się kimś nowym i świętym, aby żyć w
miłości i wolności.
Biblijne
spojrzenie na człowieka to zatem spojrzenie integralne i realistyczne. Z jednej
strony ukazuje ono wyjątkowość i złożoność człowieka, który doświadcza siebie
poprzez swoją cielesność i psychikę, poprzez wrażliwość moralną i duchową,
poprzez swoje więzi z Bogiem, z samym sobą i z bliźnim. Z drugiej strony antropologia
biblijna odsłania ludzką słabość i grzeszność, nasze wewnętrzne zranienia i
konflikty oraz potrzebę czujności i współpracy ze Zbawicielem. Dzięki
wszechstronnemu i realistycznemu naświetleniu tajemnicy człowieka antropologia
biblijna stwarza psychologowi szansę na pełne zrozumienie człowieka, który
szuka pomocy oraz na udzielenie mu adekwatnej i skutecznej pomocy
psychologicznej.
Płaszczyzny
integralności człowieka
Postawa wobec
cielesności
Zajęcie
dojrzałej postawy wobec ciała jest trudnym zadaniem. W sposób spontaniczny
grożą nam postawy skrajne i zaburzone. Największym błędem jest sytuacja, w
której dany człowiek utożsamia się z własnym ciałem. W konsekwencji wierzy, że
do szczęścia wystarczy mu ciało i cielesna jedynie satysfakcja. Staje się
niewolnikiem ciała. Niewolnikiem apetytu, popędów, lenistwa czy wygodnictwa.
Czyni wtedy jedynie to, czego chce jego ciało. Uleganie dyktaturze ciała mści
się jednak na człowieku. Prowadzi do zaburzeń psychicznych, do niepokojów
sumienia, do bolesnych rozczarowań i dramatycznych napięć w relacjach
międzyludzkich. Za cenę doraźnej przyjemności człowiek zniewolony ciałem płaci
najwyższą cenę: cenę cierpienia, konfliktów i krzywd. Dojrzałe kierowanie
własną cielesnością wymaga najpierw odkrycia sensu ludzkiego ciała. Wcielenie
Syna Bożego rzuca pełne światło na tę tajemnicę. Stwórca obdarzył nas
cielesnością nie po to, byśmy się jej podporządkowali lub byśmy od niej
uciekali, lecz po to, byśmy dzięki ciału mogli wyrażać miłość.
Istnieją
trzy podstawowe sposoby okazywania miłości za pośrednictwem ciała: fizyczna
obecność, mądra pracowitość oraz odpowiedzialna czułość dostosowana do rodzaju
więzi międzyludzkich oraz do potrzeb drugiego człowieka. Zajęcie dojrzałej
postawy wobec własnej cielesności wymaga nie tylko odkrycia sensu ludzkiego
ciała oraz nauczenia się pracowitej i czułej obecności w życiu tych, których
kochamy. Wymaga także nauczenia się szacunku dla cielesności człowieka. Skoro
moja cielesność jest mi potrzebna po to, bym mógł kochać, to ciało nie jest
czymś zbędnym, ani drugorzędnym. Jest czymś cennym. Koniecznym przejawem
szacunku wobec cielesności jest troska o ciało, troska o zdrowie fizyczne, o
prawidłowe odżywianie, o właściwy tryb życia. Minimum tej troski wyraża się w
respektowaniu zasady: nie zabijaj i nie krzywdź ciała. Można w tej dziedzinie
podać bardzo konkretne wskazania, np.: nie pal nigdy papierosów, nigdy nie
sięgaj po narkotyki, nie pij alkoholu w wieku rozwojowym, nie nadużywaj
alkoholu w wieku dorosłym, nie sięgaj po żadne substancje chemiczne, które
niszczą równowagę hormonalną i zdrowie twego organizmu (tabletki
antykoncepcyjne).
Właściwa
postawa wobec cielesności wymaga spełnienia jeszcze jednego warunku. Warunkiem
tym jest zachowanie dyscypliny i czujności wobec własnego ciała. Dojrzały
człowiek troszczy się o dobre zdrowie i sprawność fizyczną nie po to, by
podporządkować się własnej cielesności, lecz po to, by jego ciało stało się
zdolne do wyrażania miłości. Dojrzały człowiek to ktoś, kto jest panem własnej
cielesności. To ktoś, kto swoją cielesnością wyraża miłość i odpowiedzialność.
Postawa wobec
myślenia
Współczesny
człowiek ma także niemałe problemy z dojrzałym korzystaniem z własnej zdolności
myślenia. Kult subiektywnego myślenia, kult logiki prywatnej przypisuje
ludzkiemu umysłowi moc stwarzania rzeczywistości, a za kryterium dojrzałości
uważa "pozytywne myślenie", bo ono wprowadza nas w świat miłego
nastroju i buduje pozytywną przyszłość. W ten sposób odrywa się ludzkie
myślenie od całościowej sytuacji człowieka, a także od obiektywnej
rzeczywistości, w której on żyje. Czasami spotykamy w tym kontekście
stwierdzenia, które są wręcz absurdalne. Przykładem może tu być następująca
zasada: "Nic poza moimi myślami nie może mnie skrzywdzić". Tego typu
wypowiedzi odrywają człowieka od kontaktu z rzeczywistością i wprowadzają go w
iluzoryczny świat absolutnej niezależności od spotykanych osób, sytuacji i
wydarzeń. Wiele osób, wydarzeń i sytuacji może mnie skrzywdzić, niezależnie od
moich sposobów myślenia i od moich stanów świadomości. Napady, okrucieństwa
fizyczne i psychiczne, cynizm i egoizm, wypadki samochodowe, zdrady i oszustwa,
kłamstwa i przewrotność, to przykłady postaw, które naprawdę wyrządzają krzywdę
i to zupełnie niezależnie od myśli, które nam wtedy towarzyszą.
Najbardziej
charakterystycznym i niebezpiecznym wychowawczo przykładem odrywania ludzkiego
myślenia od obiektywnej rzeczywistości, jest nawoływanie do wyrobienia sobie
"pozytywnego" obrazu samego siebie. Posiadanie pozytywnych przekonań
na temat samego siebie jest tu uznawane za sprawdzian zdrowia psychicznego oraz
kryterium właściwej postawy wobec siebie. Tymczasem jest rzeczą oczywistą, że
obraz samego siebie nie powinien być ani pozytywny ani negatywny, lecz po
prostu prawdziwy. Pozytywna powinna być natomiast postawa wobec samego siebie.
Człowiek dojrzały psychicznie to nie ten, który widzi siebie w sposób pozytywny
lecz ten, który patrzy na siebie w sposób prawdziwy, czyli realistyczny, a
przez to także zróżnicowany. Taki człowiek wymaga od siebie znacznie więcej niż
tylko "pozytywnego" myślenia. Wymaga od siebie pozytywnego
postępowania. Człowiek, który wkłada szczery wysiłek w budowanie pozytywnego
życia i postępowania, nie ma potrzeby, by uczyć się budowania pozytywnego
obrazu samego siebie. Dojrzały umysł nie tworzy ani negatywnych ani pozytywnych
wizji świata, nie wymyśla rzeczywistości, lecz odczytuje ją w sposób wierny,
precyzyjny, logiczny, uczciwy i odważny.
Postawa wobec
emocji
Emocje
można zdefiniować jako sposoby przeżywania wszystkiego, co dzieje się w nas i
wokół nas. Emocje to reakcje człowieka na własne zachowania, a także na
sytuacje zewnętrzne, które mają na niego wpływ. W zależności od okoliczności
reakcje te wyrażają się poprzez radość, satysfakcję, poczucie bezpieczeństwa,
zaufania, pewności siebie, albo poprzez niepokój, wstyd, poczucie winy,
depresję, gniew, nienawiść. Skoro emocje są ważną informacją o naszej sytuacji
życiowej, to nie powinno się ich dzielić na pozytywne i negatywne, lecz raczej
na radosne i bolesne. Wszystkie bowiem są pozytywne jako nośniki informacji o
naszym życiu. Co więcej, im bardziej bolesne są przeżywane emocje, tym
cenniejszą stanowią one informację. Sygnalizują bowiem jakiś stan zagrożenia,
który koniecznie powinno się zmienić, np. przez nawrócenie, przez zerwanie
złych więzi czy przez obronę w obliczu doznawanej krzywdy. Emocje można więc
porównać do rozgłośni radiowej, która nadaje informacje o nas samych, ale jest
od nas niezależna. Mamy wtedy tylko dwie możliwości: korzystać z tych
informacji, albo wyłączyć radio. Jeśli chcemy postępować w sposób
odpowiedzialny, to powinniśmy korzystać z informacji, które docierają do nas
drogą emocjonalną. Im większy bowiem mamy dostęp do informacji o nas samych i o
naszym położeniu, tym większą mamy szansę na właściwe postępowanie i na
szczęśliwe życie. Emocje są zatem darem od Boga. Darem, który umożliwia nam
dostęp do prawdy o naszym życiu.
Emocje
są czymś więcej niż tylko źródłem informacji. Niosą ze sobą także energię,
motywację do działania w kierunku pozytywnym i do powstrzymywania się od
działań szkodliwych. Gdy zrobimy coś dobrego, to towarzysząca temu satysfakcja
mobilizuje, by dalej tak postępować. Z kolei naszym niewłaściwym zachowaniom
towarzyszy niepokój, ból, gniew, a czasem nawet rozpacz. Takie bolesne
przeżycia nie są jednak nieszczęściem, lecz ważną informacją, która stwarza
człowiekowi szansę na zmianę błędnego postępowania lub na przezwyciężenie
niekorzystnej sytuacji. Właściwie wykorzystywane emocje stają się zatem cennym
przyjacielem, który nas informuje o naszej sytuacji życiowej i który
jednocześnie mobilizuje nas do wykorzystania tych informacji. Gdy człowiek
unika kontaktu z emocjami, wtedy nie tylko traci szansę na zrozumienie własnej
sytuacji życiowej, ale też ryzykuje, że emocje, których sobie nie uświadamia,
zaczną kierować jego myśleniem, postępowaniem i w końcu całym życiem. Dla
przykładu, jeśli ktoś przeżywa zazdrość i nie ma odwagi, by sobie to
uświadomić, to taka nieuświadomiona zazdrość będzie nadal kierowała jego
postępowaniem, a on sam nie będzie mógł tego zmienić. Człowiek nie może
zapanować nad czymś, z czego nie zdaje sobie sprawy. Jeśli natomiast zdemaskuje
swoją zazdrość, to ma szansę czuwać, by nie skrzywdzić osoby, której zazdrości,
a jednocześnie ma szansę odkryć i wyeliminować źródło zazdrości, np. skłonność
do porównywania się z innymi ludźmi. Niestety łatwo jest o popadnięcie w
postawy skrajne wobec emocji. Jedną skrajnością jest próba ucieczki od emocji,
np. za pomocą substancji uzależniających i psychotropowych. Drugą skrajnością
jest bierne uleganie emocjom. Dojrzałość natomiast to sytuacja, w której emocje
mnie informują o mojej aktualnej sytuacji życiowej, lecz mną nie rządzą.
Dojrzały człowiek kieruje się bowiem miłością, prawdą i odpowiedzialnością, a
nie emocjami.
Dojrzała
religijność
Istotą
dojrzałej religijności nie jest ucieczka od życia, ani zastępowanie życia
praktykami religijnymi, lecz osobista więź z Bogiem, dzięki której człowiek
uczy się sztuki życia w oparciu o Bożą miłość i prawdę. Podstawowym zagrożeniem
w tej dziedzinie jest uleganie wypaczonym wyobrażeniom na temat Boga i Jego
miłości. Zniekształcone spojrzenie na Bożą rzeczywistość oznacza ostatecznie,
że człowiek próbuje wyobrazić sobie Boga na własne podobieństwo. Próbuje
dostosować Go do własnych potrzeb czy oczekiwań, zamiast wsłuchiwać się w to,
co Bóg sam nam objawia o swojej tajemnicy.
Nie
sposób omówić wszelkich możliwych błędów w patrzeniu na Boga. Popatrzmy zatem
na te, które są najbardziej typowe. Niektórzy ludzie wyobrażają sobie Boga na
podobieństwo policjanta, który widzi głównie zło w człowieku, aby za nie karać.
Najlepiej od razu i srogo. Ludzie, którzy mają tego typu wyobrażenia o Bogu,
przeżywają strach, bunt, niepokój. Ukrywają się przed Bogiem i nie potrafią
nawiązać z Nim osobistej przyjaźni. Tacy ludzie nie potrafią spotkać się z
Bogiem, który jest miłością. Inni popełniają błąd przeciwny. Widzą w Bogu
dobrotliwego przyjaciela, który zawsze jest wyrozumiały i wszystko przebacza.
Tacy ludzie przeżywają kontakt z Bogiem w kategoriach pobłażania sobie i
naiwnego usprawiedliwiania siebie. Tacy ludzie nie potrafią lub nie chcą
spotkać się z Bogiem, który jest prawdą i sprawiedliwością.
Ważnym
zadaniem dojrzałego religijnie człowieka jest, by potrafił spotkać się z
Bogiem, który kocha nas miłością wierną i nieodwołalną, a jednocześnie miłością
wychowującą, czyli dostosowaną do naszego sposobu postępowania oraz do naszej
sytuacji życiowej. Świetną ilustracją takiej właśnie miłości jest przypowieść o
mądrze kochającym ojcu i marnotrawnym synu. Gdy syn odchodzi i błądzi, wtedy
ojciec nadal go kocha, ale nie przeszkadza mu cierpieć, czyli ponosić
naturalnych konsekwencji popełnianych błędów. Tylko taka bowiem kompetentna i
wychowująca miłość stwarza szansę, by syn się zastanowił i wrócił, ocalając swe
życie. Podstawowym sprawdzianem dojrzałej religijności jest przyjmowanie samego
siebie i innych ludzi z miłością, jaką pokochał nas Chrystus, gdyśmy byli
jeszcze grzesznikami.
Opracował: Przemysław Trawczyński na podstawie artykułu: Ks.
dr Marek Dziewiecki „Antropologiczne podstawy poradnictwa
psychologiczno-religijnego” –
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz