Rozwój
osobisty i duchowy jest prawem, a można by i powiedzieć obowiązkiem każdego
człowieka. Niektórzy twierdzą, iż jest on jednym z czynników, wpływających na
osiąganie poczucia szczęścia. Oczywiście dla każdego z nas, szczęście może
oznaczać wiele innych wartości, do których staramy się dążyć na przeróżne
sposoby. Nie chciałbym wymieniać tych sposobów oraz definicji szczęścia, jest
ich zbyt wiele…, przypuszczam, że tyle, ilu mieszkańców naszej planety. – Ale powstaje
pytanie: czy szczęście można osiągnąć poprzez „mieć” czy raczej „być”? Z
pewnością ogromna pokusą jest tendencja zmierzająca do „mieć”: władza, pieniądze,
sława… Przykłady pokazują jednak, iż „mieć” nie zawsze oznacza „szczęście”… Depresje,
samobójstwa, uzależnienia wśród ludzi sławnych i bogatych nie należą do
rzadkości…, niejednokrotnie możemy obserwować jak kolejny „Titanic” tonie… - Dlaczego?
Oparcie
sensu swojego życia na tych wartościach (bogactwo, władza, sława – pod jakąkolwiek
postacią) jest ogromnym ryzykiem. Wartości te należą do tych „bogactw”, które dzisiaj
są ale jutro może już ich nie być, są wartościami stworzonymi, ulotnymi,
przemijającymi… I jeśli na nich oprę sens mojego życia, istnienia, uczynię z
nich cel mojej egzystencji jutro mogę znaleźć się bez niczego, pusty, wypalony,
samotny… „Bogactwa” te, same w sobie nie są złe, ale jeśli nie są oparte na wartościach
duchowych, nadrzędnych, ponadczasowych mogą stać się równią pochyłą kierującą
do największej porażki jaką człowiek może ponieść, porażki życia… a szansy na
drugie już nikt nam nie ofiaruje. – Wielu ludzi, o których czas nie zatarł
pamięci doskonale o tym wiedzieli, że bez rozwoju duchowego żaden innych rozwój
nie jest możliwy. Wszystkie metody rozwojowe proponowane przez różnorodne
szkoły rozwoju osobistego, trenerów, warsztaty rozwojowe są wartościowe i
budujące świat człowieka ale bez pierwiastka duchowego, opartego na prawach
wszczepionych przez Boga człowiekowi, staną się formą tresury, która nie zadziała
w momentach „mocnych”: cierpienia, straty, samotności…
Jezus
mówił często o Królestwie Bożym:
«Królestwo
niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej
roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest
większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z
powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach».
Powiedział
im inną przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna
kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło». To
wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie
mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: Otworzę usta w przypowieściach,
wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata."
(Mt
13,31-35)
Czym
jest to „Królestwo Boże”? Czy jest to bliżej niezidentyfikowane miejsce,
nazywane inaczej „Niebem”, gdzie dusza człowieka trafia po uwolnieniu się ze śmiertelnego
i przemijającego ciała? Czy jest to niewidzialna rzeczywistość, którą osiągnąć
będziemy mogli tylko kiedyś tam w przyszłości jako nagrodę za sprawiedliwość i
posłuszeństwo Bogu? – bardzo często właśnie tak interpretowana jest ta
rzeczywistość, pokutuje tutaj dosyć ciasne patrzenie nauczania instytucji
religijnych minionych wieków.
Tymczasem
Jezus zupełnie inaczej przedstawiał tę rzeczywistość. Przede wszystkim rozumiał
Królestwo Boże jako rzeczywistość
realnie istniejącą już tu i teraz, dostępną każdemu człowiekowi, możliwą do osiągnięcia
poprzez wiarę, otwarte serce i zmianę sposobu myślenia i postrzegania świata. Królestwo
Boże jest rzeczywistością miłości, dobra i pokoju w sercu czyli tych wartości,
które bezsprzecznie tworzą poczucie szczęścia, bez względu na pozycję społeczną,
materialną i okoliczności jakie mogą człowieka spotykać na co dzień. – O tych właśnie
wartościach mówią wszystkie kultury i wszystkie religie świata. Są to wartości
niezniszczalne, uniwersalne, stanowiące istotę życia każdego człowieka. Każdy człowiek
te wartości posiada, choć czasem stłumione one są bolesnymi doświadczeniami,
przeżyciami, mechanizmami obronnymi, konsekwencją ran zadanych nam przez życie.
Jezus
wiedział, że człowiekowi do pełnego rozwoju potrzebna jest jedna rzecz –
odrobina miłości, szacunku, poczucia własnej wartości. Jeżeli doświadczy tych wartości,
jest zdolny przenosić góry, osiągnąć inne poziomy rozwoju osobistego, rozwijać
swoje talenty, spełniać się jako człowiek na wszystkich innych płaszczyznach
życia. – Dlatego „Królestwo Boże” to
jedno małe słowo uznania, miłości, szacunku, jeden mały gest dobra, iskra
nadziei, przebaczenie, obecność, słowo wsparcia… To niewielkie ziarno rzucone
na glebę ludzkiego serca potrafi stać się wspaniałym drzewem tętniącym życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz