Tajemnica ludzkiego „serca”
fascynuje mnie od dawna. Jest ono centralnym punktem osobowości człowieka a
także źródłem życia duchowego. Serce jest symbolem ludzkiego życia. Jest
źródłem pragnień, woli i decyzji. Mówi się, że cokolwiek odczuwamy w duszy,
wywodzi się z serca. Jest ono magazynem doświadczeń i rzeczy zasłyszanych, źródłem
z którego wypływają myśli i nasze dążenia, czy to dobre, czy złe. Serce jest
również centralnym punktem życia emocjonalnego i moralnego. W sercu skupia się
zarówno miłość do Boga (Ps.73:26) jak i bluźniercza pycha (Ezech.28:2.5) w
sercu powstają także myśli, które rodzą dobre lub złe uczucia, słowa i uczynki.
Jezus powiedział: "Słuchajcie
Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co
mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka
nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd,
kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie,
zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni
człowieka nieczystym". (Ewangelia wg Św. Marka: 7, 14-23)
To w sercu człowieka istnieje ogromna
i niezbadana „przepaść”. Prorok Jeremiasz mówi: "Serce jest zdradliwsze
niż wszystko inne – któż je zgłębi?" (Jr 17,9) – Czy pojęcie ludzkiego
serca możemy utożsamiać z „podświadomością”,
czyli zbiorem nagromadzonych w całej historii mojego życia doświadczeń,
zranień, przeżyć, przekonań…, z których już nawet nie zdaję sobie sprawy, a
które tak mocno wpływają dziś na moje życie pod postacią nawyków, schematów
myślowych, mechanizmów obronnych?
"Z serca ludzkiego pochodzą
złe myśli (dosł. w j. greckim - dialogismoi)". Od greckiego słowa
"dialogismoi" pochodzi "dialog", "rozumowanie".
Można przetłumaczyć jako "zamysł". W sercu (miejsce podejmowania
decyzji, centrum woli) toczy się nasz dialog ze sobą samym, powstaje jakiś
zamysł, który prowadzi lub nie do określonych zachowań.
W sercu mieszka sumienie
(Hebr.10:22), które reaguje na grzech (1 Jana 3:19-21), wiara zbawiająca
(Rzym.10:10) lub niewiara również są związane z sercem. W sercu zamieszkuje
Chrystus (Efez.3:17) Duch Święty (2 Korynt.1:22) i pokój Boży (Kol.3:15).
„Serce” człowieka jest ogromną
tajemnicą, myśląc o tym, że znam siebie ulegam złudzeniu. Często pojawiają się
sytuacje w których wychodzą moje reakcje, zachowania, uczucia, o które nigdy
bym się nie posądzał.
W „sercu” człowieka są również ukryte
pragnienia, choć nie raz im zaprzeczamy i nie chcemy przyznać się do nich.
Pragnienie miłości, tęsknota za dobrem i Bogiem.
Pracując w środowiskach nazwijmy
to trudnej młodzieży, widziałem jak bardzo potrafi zmienić się człowiek jeśli
okaże mu się odrobinę zainteresowania, szacunku i miłości. Z agresywnych i
zbuntowanych serc rodziło się dobro,
miłość, pokój, pragnienie bezinteresownego służenia innym, poczucie obowiązku,
uczciwość…
Jeden z moich duchowych
nauczycieli, Anselm Grün,
w swojej książce o sztuce życia bardzo głęboko analizuje pojęcie ludzkiego
serca. Przytacza on słowa Antoine’a de Saint-Exupery z przedmowy do Małego
Księcia: „Adieu, powiedział lis. Moja tajemnica jest bardzo prosta: Tylko serce
widzi dobrze. To, co najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.”
Anselm Grün mówi o rdzeniu trzech niemieckich słów: „wierzyć”,
„kochać” i „chwalić”. Tym rdzeniem jest słowo „liob”, to znaczy „dobry”. Miłość
polega właśnie na tym, aby umieć dostrzec i szanować dobro jakie istnieje w
każdym człowieku, choć nie raz przytłoczone jest ono trudnymi doświadczeniami,
zranieniami, lękiem…
Chwalić oznacza dotykać dobra,
dobrze mówić o człowieku oraz dać mu możliwość zmiany, rozwoju, wzrostu. To
samo dotyczy i siebie samego.
Dobrze uformowane „serce”, „serce”,
które wpierw samo doznało uzdrowienia i przemiany potrafi dostrzec dobro w
każdym człowieku. „Serce”, które patrzy przez ciemne okulary, będzie dostrzegać
w drugim człowieku tylko ciemne strony i nigdy nie dostrzeże światła, dobra,
prawdy… Jeśli moje „serce” pełne jest destruktywnych myśli, będę widział w
drugim człowieku tylko potencjalnego wroga, zagrożenie, rywala.
Najważniejsze sprawy są
niewidzialne dla oczu. Oczy widza to co zewnętrzne: dostrzegają jedynie rysy
twarzy człowieka, dostrzegają złość, niezadowolenie, zamknięcie, surowość,
zgorzkniałość, cierpienie, smutek… Nie potrafią dostrzec źródła tego stanu.
Jezus znał „serce” człowieka,
Ewangelia mówi o tym niejednokrotnie. Patrzył w „serce” człowieka, rozpoznawał
w nim tęsknotę za dobrem, za tym, aby żyć w zgodzie ze światem i sobą samym,
tęsknotę za Bogiem, któremu chciał ofiarować swoje złamane życie i w Nim
znaleźć uzdrowienie.
Dziś wielu ludzi ma „serca”
zranione, jest to skutek naszej cywilizacji konsumpcji i egoizmu. „Serca” nakładają
maski samowystarczalności, relatywizmu, obojętności… Ale te maski wcześniej czy
później spadają, odkrywając samotność, smutek, zagubienie…
Bez względu na to, na jakim
etapie życia jesteśmy, powinniśmy zawalczyć o nasze „serce” napełniając go
wartościami trwałymi i nieprzemijającymi.
Anselm
Grün napisał takie mądre
słowa:
„Sztuka
życia polega na patrzeniu sercem. Tylko wtedy mogę dostrzec w kwiatku piękno
jego Stwórcy, a w drzewie swoją własną tęsknotę za tym, aby zakorzenić się w
jakimś trwałym podłożu. Tylko wtedy na widok drzewa odczuwam tęsknotę za tym,
aby zrosnąć się ze swoją postacią i tak zakwitnąć, aby inni odnaleźli w moim
cieniu bezpieczeństwo, a w mojej bliskości pociechę.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz