niedziela, 14 grudnia 2014

I co z tą wiarą? - Logika Krzyża

             Jednym z fałszywych i do dziś mocno i negatywnie wpływającym na wiarę obrazem Boga jest pojęcie Boga, który chciał śmierci Jezusa aby odkupić nasze grzechy. Fałszywe pojęcie na temat krzyża, woli Bożej, pokuty, zadośćuczynienia, pociąga totalne zamieszanie w wielu dziedzinach. Rozumienia Boga, jako tego, który posyła Swojego syna na śmierć, aby zapewnić nam zbawienie to nic innego jak hołdowanie idei ofiar z ludzi, zrównanie religii chrześcijańskiej z pogańskimi wierzeniami np. Czarnej Afryki, gdzie składano ofiary z ludzi na przebłaganie jakiegoś bóstwa za popełnione złe czyny jednostki lub grupy.

                Logika Krzyża Jezusa ma zupełnie inny wymiar. Wolą Boga, którą Jezus przyjął całą swoją istotą, uczynił swoim największym pragnieniem i wypełnił ją do końca, było nie to, aby Jezus był prześladowany, torturowany i ukrzyżowany, ale aby wypełnił misję przekazania człowiekowi woli Boga względem człowieka. Jezus przyjął ludzką naturę, aby ukazać prawdziwe oblicze Stwórcy, jako kochającego bezwarunkowo Ojca, miłosiernego i poszukującego nieustannie człowieka w jego zagubieniu, grzeszności i słabości ludzkiej natury.

                W żadnym momencie swojego życia Jezus nie szukał cierpienia, bólu, śmierci. Wręcz przeciwnie, modląc się przed swoją męką i śmiercią mówił do Ojca: „Ojcze, jeśli chcesz, odsuń ode mnie ten kielich. Ale niech się spełni nie moja wola, lecz Twoja". I ukazał Mu się anioł z nieba, aby Go umacniać. Popadłszy w agonię jeszcze żarliwiej się modlił. Jego pot stał się jak krople krwi spadające na ziemię.” (Łk 22. 42-44) – Jezus, wiedząc co go czeka odczuwał zwykły ludzki lęk, bał się tego cierpienia, ale do końca postanowił bronić prawdy, którą głosił. Miał możliwość wycofania się, uniknięcia męki i śmierci ale tego nie zrobił. Pozostał autentyczny, wiarygodny, wierny swojej misji do końca.

                Jak bardzo Jezus bał się nadchodzącej męki świadczy o tym krwawy pot. Medycyna zna takie przypadki. Fizjologiczne zjawisko krwawego potu wspominał już Arystoteles wymieniając je wśród kuriozów medycznych. W medycynie zjawisko to znane jest pod nazwą hematodrosis. Występuje ono w wypadkach, gdy do bardzo wielkiego lęku i cierpień posuniętych do ostatecznych granic dołączają się jeszcze nowe i organizm nie może już znieść bólu. W takich chwilach chory zazwyczaj traci świadomość. Podskórne naczyńka krwionośne pękają. Krew wydziela się razem z potem i to zazwyczaj na powierzchni całego ciała.

                Ktoś może zapytać dlaczego więc Bóg „nie chciał” wybawić Jezusa od tych cierpień? Bóg dał człowiekowi wolną wolę. Jezus miał wolna wolę przyjąć lub odrzucić cierpienie ale wolna wolę mieli również ci, którzy Go na śmierć skazali. Wolną wolę miał Piłat, przywódcy religijni Izraela, lud, który krzyczał „ukrzyżuj go!”… Każda ingerencja Boga w tym momencie byłaby zaprzeczeniem ofiarowanej człowiekowi przez Boga wolnej woli i możliwości podejmowania decyzji.

                Często zarzucamy Bogu, że jest obojętny na ludzkie cierpienie. Używamy nawet tego argumentu jako dowód na nieistnienie Boga. Niejednokrotnie nieświadomie obwiniamy Boga za istniejące zło. Krąży w chrześcijaństwie idea Boga, który chce cierpienia, poświęcenia naszego życia, śmierci… Nic bardziej mylnego. Jezus na każdym kroku ze złem, cierpieniem a nawet śmiercią walczył, uzdrawiając, wypędzając złe duchy a nawet wskrzeszając zmarłych.

Cierpienie i zło stanowią część tego świata w którym żyjemy. Bóg nie chce ani jednego ani drugiego. Cierpienie jest nierozłącznie związane z kondycją ludzką ale nie jest ani dziełem ani wolą Boga. Może ono pochodzić od nas, od innych, od świata ale nigdy od Boga. W żadnym wypadku nie należy cierpienia szukać, jest ono złem. Należy chronić się przed bezużyteczny cierpieniem, aby nie stać się współwinnym ewentualnej autodestrukcji.

                Jezus był wrogiem zła i ludzkiego cierpienia. Na nikogo cierpienia nie zesłał ale również przed cierpieniem nie uciekł. Taka była logika Krzyża. – Jezus pokazał w jaki sposób krzyż z godnością przyjąć, pokazał jak cierpienie przyjąć kiedy jest ono nieuchronne.

                Bardzo dobrze logikę Krzyża opisuje w swojej książce „Droga wewnętrznego uzdrowienia” Simone Pacot. Często będę się do niej odwoływał, gdyż w sposób bardzo jasny i trzeźwy analizuje kwestie wiary chrześcijańskiej i ewangelizacji „serca” człowieka.

                Jezus przeżywał w pełni to, co miał przeżyć, głosił to co miał głosić, niczego nie łagodząc. Miłość i dobro spływały wszędzie tam, gdzie przechodził, Królestwo Boże spływało na każdego, kto się z Nim spotykał. Ale ataki faryzeuszy stawały się coraz bardziej gwałtowne, nauczanie Jezusa spotykało się z coraz to silniejszym oporem funkcjonującej struktury religijnej. Dopóki może ucieka przed prześladowaniami ale w pewnym momencie staje się to już niemożliwe. Proces i skazanie na śmierć stają się rzeczywistością. Jezus wolał tego uniknąć, nie nadstawiał głowy bezmyślnie ale misję swoją konsekwentnie wypełniał, stawił czoło sytuacji, doprowadził wszystko do końca. Nie wypiera się swojej nauki, na agresję nie odpowiada agresją, z podniesionym czołem staje naprzeciw swoich oprawców.

                Ks. Varillon napisał:

                „Posłuszeństwo Chrystusa wobec Ojca nie polega na wykonaniu jakiegoś rozkazu, jak nam się to kojarzy z wykonaniem rozkazu przełożonego. Nie można wyobrażać sobie Boga Ojca zwracającego się do Boga Syna: rozkazuję ci cierpieć i umrzeć w 33 roku życia. Gdyby chodziło o takie posłuszeństwo, zgodzilibyśmy się z wszystkimi kontestatorami, że trzeba je odrzucić.”

                Bóg jest z Jezusem, razem z nim walczy przeciw wszelkiej głupocie, nietolerancji, ambitnej i zaślepionej władzy. Wola Boża objawia się nie w fakcie męki i śmierci Jezusa ale w sposobie w jaki Jezus całe to wydarzenie przeżyje. Jezus przeżyje tą tragedię jako Syn Boży, ale nie oznacza to, że przejdzie przez nią jako „nadczłowiek”, wolny od ludzkich ograniczeń, od uczuć i emocji, które towarzyszyłyby każdemu człowiekowi w takim momencie.

                Jezus zachowuje się w obliczu cierpienia i śmierci jak istota ludzka, jest bezbronny, wrażliwy i zraniony. Przeżyje wielkie cierpienie fizyczne i duchowe, pozna co to zdrada, kłamstwo i samotność. Nie zostanie mu oszczędzone poczucie utraty pewników i wstrząs psychiczny. Nie uniknie również wątpliwości wewnętrznych. Ale nigdy nie dopuści do siebie odruchu buntu, narzekania, zwątpienia w swoją zbawczą misję. Umrze jako Syn Boży, skoncentrowany na swoim Ojcu, przebaczający nawet swoim oprawcom. Nie cierpi w żalu, zgryzocie, zgorzknieniu. Nawet w momencie śmierci myśli o innych: o swoich uczniach, Matce, złoczyńcy, który umiera obok Niego na krzyżu.

                Jezus uczy nas, jak przeżywać coś, co zostało nam narzucone, czego w żadnym wypadku sobie nie życzyliśmy. Wskazuje jak „nieść” swój krzyż zamiast go „znosić”. Jak podnieść soje nosze (J 5,8) zamiast na nich leżeć, jak nie zamykać się w jakiejś sytuacji, nadać sens wydarzeniu, które go nie ma, jak odnaleźć się w życiu.

                Taka jest logika Krzyża, logika miłości bezwarunkowej Boga do człowieka, tylko przez tak pojęty krzyż Jezus nas zbawia. To miłość do człowieka Go tam zaprowadziła. Krzyż przyjęty dobrowolnie i świadomie z miłości do każdego, bez wyjątku istnienia ludzkiego.
Jezus zbawia człowieka całym swoim życiem: narodzinami, codziennością w Nazarecie, głoszonym słowem, pozostawionymi wskazówkami na drogę wiary, wrażliwością na ludzkie cierpienie, nieustanną walka ze złem pod każdą postacią, swoim skazaniem i śmiercią, swoim zmartwychwstaniem . Zbawia nas przez sposób w jaki przeżył i wypełnił swoje zadanie jako Syn Boży.

                Simon Pacot słusznie zauważa:

           „Wszelkie błędne sposoby rozumienia pojęcia odkupienia, ekspiacji mogą skierować nas ku samozniszczeniu. Są one tym bardziej niebezpieczne, że kryją się pod pozorami postawy, którą uważamy za mistyczną.”


                Logika Krzyża to logika miłości do końca a nie rytualne zabójstwo Boga-Człowieka z woli Jego Ojca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz