Czyli jak nie
być obłudnikiem na modlitwie.
„Gdy
się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach
ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam:
otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swojej
izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec
twój, który jest w ukryciu, odda tobie.”
Wczoraj
cała ekipą przyjaciół postanowiliśmy spędzić wieczór rozsądnie, czyli połączyć przyjemne
z pożytecznym dla ducha i… poszliśmy do spowiedzi przedświątecznej. A że czasami
lubimy sobie pomagać i wspierać się w naszej wierze rozmawialiśmy trochę o
naszych najpowszedniejszych słabościach. (Oczywiście sprawy bardziej osobiste każdy zachowywał dla spowiednika i Boga.)
Problem jaki najczęściej pojawiał się u nas wszystkich to kwestia rozproszeń na modlitwie.
Często klękamy do modlitwy, bierzemy udział w Eucharystii ale tak naprawdę to tylko nasze ciało jest obecne w tych miejscach. Myśl ucieka do spraw codziennych, naszych trosk i problemów, relacji, kłopotów rodzinnych…
Czy coś da się z tym zrobić? Co bardziej zadufani w sobie powiedzą: trzeba walczyć z rozproszeniami...
Ale czy w 100 % jesteśmy w stanie rozproszenia te „zwalczyć”? Ktoś mądry kiedyś powiedział: „im z czymś bardziej walczysz, tym bardziej się do tego przywiązujesz. Walka z rozproszeniami może nas doprowadzić do frustracji i zniechęcenia a nawet porzucenia modlitwy.
Kiedyś siostry zapytały Św. Teresę z Avilla jak ona to robi, że potrafi przez długi czas trwać w skupieniu na modlitwie. Św. Teresa odpowiedziała: Na modlitwie nie potrafię się skupić dłużej niż minutę, resztę czasu modlę się rozproszeniami.”
Mój ulubiony przewodnik na drodze wiary, Henri Nouwen, powiedział:
„Nasz umysł jest zawsze aktywny. Analizujemy, podejmujemy refleksję, śnimy. Nie ma takiej chwili w ciągu dnia i nocy, w której nie myślimy. Można powiedzieć, że nasze myślenie jest nieustanne. Czasami żałujemy, że nie potrafimy ani na moment przestać myśleć; oszczędziłoby to nam wielu zmartwień, poczucia winy i lęku
Nasza umiejętność myślenia jest największym darem, jaki otrzymaliśmy, ale jest też źródłem wielkiego bólu. Czy musimy się stawać ofiarami naszych nieustannych myśli? Otóż nie, możemy bowiem przekształcić nieustanne myślenie w nieustającą modlitwę, czyniąc swój wewnętrzny monolog, który odbywa się w naszych głowach, dialogiem z naszym Bogiem, który jest źródłem wszelkiej miłości.
Wyrwijmy się ze swej izolacji i zobaczmy, że Ten, który zamieszkał wewnątrz nas, pragnie słuchać z miłością, kiedy mówimy Mu o tym wszystkim, co zajmuje i absorbuje nasze umysły.”
Kiedy przychodzą rozproszenia uczyń z nich modlitwę. Zawierz z ufnością troski i problemy o których właśnie myślisz. Poleć Bogu osobę, do której twoja myśl uciekła. Czeka cię przyjemne doświadczenie, spotkanie, przeżycie, podziękuj Bogu za Jego hojne dary.
Z czegoś z pozoru złego, czyli z rozproszeń uczyń rzecz piękną i wartościową, uczyń z nich modlitwę.
www.lif4jezus.blogspot.com słabościach. (Oczywiście sprawy bardziej osobiste każdy
zachowywał dla spowiednika i Boga.)
Problem
jaki najczęściej pojawiał się u nas wszystkich to kwestia rozproszeń na
modlitwie.
Często klękamy do modlitwy, bierzemy udział w Eucharystii
ale tak naprawdę to tylko nasze ciało jest obecne w tych miejscach. Myśl ucieka
do spraw codziennych, naszych trosk i problemów, relacji, kłopotów rodzinnych…
Czy coś da się z tym zrobić? Co bardziej zadufani w sobie
powiedzą: trzeba walczyć z rozproszeniami.
Ale czy w 100 % jesteśmy w stanie rozproszenia te „zwalczyć”?
Ktoś mądry kiedyś powiedział: „im z czymś bardziej walczysz, tym bardziej się
do tego przywiązujesz. Walka z rozproszeniami może nas doprowadzić do
frustracji i zniechęcenia a nawet porzucenia modlitwy.
Kiedyś
siostry zapytały Św. Teresę z Avilla jak ona to robi, że potrafi przez długi
czas trwać w skupieniu na modlitwie. Św. Teresa odpowiedziała: Na modlitwie nie
potrafię się skupić dłużej niż minutę, resztę czasu modlę się rozproszeniami.”
Mój
ulubiony przewodnik na drodze wiary, Henri Nouwen, powiedział:
„Nasz
umysł jest zawsze aktywny. Analizujemy, podejmujemy refleksję, śnimy. Nie ma
takiej chwili w ciągu dnia i nocy, w której nie myślimy. Można powiedzieć, że
nasze myślenie jest nieustanne. Czasami żałujemy, że nie potrafimy ani na
moment przestać myśleć; oszczędziłoby to nam wielu zmartwień, poczucia winy i
lęku.
Nasza
umiejętność myślenia jest największym darem, jaki otrzymaliśmy, ale jest też źródłem
wielkiego bólu. Czy musimy się stawać ofiarami naszych nieustannych myśli? Otóż
nie, możemy bowiem przekształcić nieustanne myślenie w nieustającą modlitwę,
czyniąc swój wewnętrzny monolog, który odbywa się w naszych głowach, dialogiem
z naszym Bogiem, który jest źródłem wszelkiej miłości.
Wyrwijmy
się ze swej izolacji i zobaczmy, że Ten, który zamieszkał wewnątrz nas, pragnie
słuchać z miłością, kiedy mówimy Mu o tym wszystkim, co zajmuje i absorbuje
nasze umysły.”
Kiedy przychodzą
rozproszenia uczyń z nich modlitwę. Zawierz z ufnością troski i problemy o
których właśnie myślisz. Poleć Bogu osobę, do której twoja myśl uciekła. Czeka
cię przyjemne doświadczenie, spotkanie, przeżycie, podziękuj Bogu za Jego hojne
dary.
Z
czegoś z pozoru złego, czyli z rozproszeń, uczyń rzecz piękną i wartościową.
Uczyń z nich modlitwę.
Uczyń z nich modlitwę.
www.lif4jezus.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz