poniedziałek, 30 marca 2015

"Złodziej"







        

            Godzina 5.00 to dla mnie codzienny sygnał do rozpoczęcia dnia, bezlitośnie wymierza mi go każdego ranka budzik. Znak krzyża, kilka minut na modlitwę, aby doładować wewnętrzne baterie i rozpoczyna się aktywny dzień. Szybka kawa, odpalony laptop, rzut oka na pocztę i plan dnia. Jest tego sporo: spotkania, sprawy do załatwienia, szkolenia i praca… No i również konieczny czas dla siebie, godzina siłowni dla utrzymania formy.

Wszystko poukładane, cele wyznaczone, motywacja naciągnięta jak struna… Nie może być żadnego poślizgu, bo wieczorem, przy podsumowaniu dnia będę miał deficyt zadowolenia z siebie… Dzwoni telefon, to przyjaciółka z pytaniem czy spotkamy się dzisiaj. Chciałaby pogadać. – Czuję jak zaczynam wpadać w lekkie  „wytrącenie z równowagi”.


Przecież mam już wszystko poukładane a jej nie ma w „grafiku”, tym bardziej, że widzieliśmy się zaledwie dzień wcześniej. Na poczekaniu, aby jej nie urazić, wymyślam wymówkę. Brzmi całkiem wiarygodnie i czuję, że zrozumiała moje dzisiejsze zabieganie.

Wracam do „równowagi” i zadowolony z siebie, przed pracą, biegnę jeszcze na codzienną Mszę Świętą. I tu słowa Ewangelii, które stawiają mnie do pionu:

            „Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który miał Go wydać: "Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?" Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano…” (J 12, 1-11)

            Przypomniała mi się sytuacja z telefonem od przyjaciółki. Poczułem się jak Judasz. On kradł z wyższego dobra, aby zapewnić dobro samemu sobie. Zabezpieczał sobie swoje dobre samopoczucie, stabilność, równowagę egzystencjalną zabierając innym to, co im się słusznie należało.

            Jestem złodziejem, kiedy patrzę tylko na czubek własnego nosa. Kiedy troszczę się tylko o to, aby realizować siebie, swoje plany, pragnienia. Kiedy odbieram innym możliwość realizowania ich potrzeb. Jestem złodziejem, kiedy drugi człowiek staje się dla mnie przeszkodą, ciężarem, kulą u nogi.

            Jestem złodziejem, kiedy zazdroszczę innym tego kim są, co w życiu osiągnęli, co posiadają. Odbieram im wtedy prawo do nagrody za ich pracę, wysiłek, pomysłowość, przedsiębiorczość.

            Jestem złodziejem, kiedy kogoś obmawiam, krytykuję, oceniam. Kiedy jestem złośliwy, arogancki, cyniczny.
Odbieram wówczas człowiekowi jego prawo do godności, szacunku i osobistej wartości. Odbieram mu prawo bycia sobą, istotą kochaną i chcianą przez Boga.

            Jestem złodziejem, kiedy nie stać mnie na dobre słowo, gest, chwilę uwagi i ciepła dla mojej rodziny. Odbieram im prawo do miłości i poczucia bezpieczeństwa.

            Jestem złodziejem, kiedy odmawiam komuś przebaczenia. Odbieram mu wówczas prawo do bycia człowiekiem, prawo do popełniania błędów, do posiadania swoich słabości i zwyczajnych ludzkich upadków.

            Ile jest jeszcze w moim życiu tych kradzieży?

            Judasz tak naprawdę okradał samego siebie, odebrał sobie dar spokojnego sumienia, pokoju z ludźmi, pokoju z samym sobą. Odebrał sobie szansę na rzeczywiste spotkanie z Bogiem pomimo tego, że przez kilka lat był tak blisko Niego.

            Boże naucz mnie postawy Marii, abym umiał kochać miłością bezinteresowną.


            Wszystko co dasz komuś bezinteresownie, zwróci ci się stokrotnie.

www.life4jezus.blogspot.com

4 komentarze:

  1. Bardzo fajnie napisane , pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :-) Zapraszam częściej na bloga :-)
    Proszę też o wszelkie uwagi, krytykę, sugestie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za ten prosty tekst- lecz bardzo wymowny.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. :-) Ewangelia nie jest skomplikowana, a mądrość życia w niej zawarta nie ma ceny.
      Ostatnio czytałem wypowiedzi kilku najbogatszych ludzi świata. Prawie każdy z nich podkreślił iż codziennie czyta Pismo Święte. Szkoda, że nieraz nie potrafimy tego docenić.
      Pozdrawiam i zapraszam częściej na bloga :-)

      Usuń