"Nie rób niczego, za co chciałbyś się ukarać."
W
mądrości Ojców Kościoła możemy odnaleźć rewelacyjną radę: „Cokolwiek czynisz
patrz końca.” Problem polega na tym, że rzadko kiedy staramy się wyobrazić
sobie rezultat końcowy naszych wyborów, decyzji, przedsięwzięć. Wiele z nich
podejmowanych jest z czysto egoistycznych pobudek, mających na celu zapewnić
nam dobrobyt, poczucie spełnienia, osiągnięcie jakichś korzyści. Korzyść być
może zostanie osiągnięta, ale na końcu pozostaje poczucie winy, lęk, że moje zamiary
wyjdą na światło dzienne, obniżenie poczucia własnej wartości. Sumienie zaczyna
nas gryźć, w sercu powstaje nowa rana, która sprawia, że tracimy szacunek do
samych siebie i zamykamy się na innych...
Kiedy
tracę poczucie własnej wartości na skutek moich krzywdzących decyzji i wyborów,
uruchamiają się we mnie mechanizmy, które mają za zadanie wyrównanie poziomu
akceptacji siebie samego. I zamiast w prawdzie spojrzeć na siebie przyjmuje
postawę obronną. Pojawiają się we mnie takie postawy jak: oschłość i surowość
wobec innych, nie potrafię przebaczyć, krytykuję, obmawiam, plotkuję, jestem
kłótliwy, nieczuły, arogancki; jestem złośliwy, agresywny, gwałtowny, użalam
się nad sobą, jest we mnie poczucie krzywdy, obwiniam innych za moje problemy, zamykam
się w sobie; jest we mnie poczucie ciągłego zmęczenia, pustki. Staję się drażliwy, zgorzkniały, mam
kompleksy, porównuję się z innymi; walczę o dominację, wymagam od innych
posłuszeństwa i uwagi, manipuluję ludźmi, mam różnego rodzaju obsesje, natrętne
myśli; wiecznie jestem niezadowolony i negatywnie oceniam innych.
Ukrywanie
egoistycznych zachowań nie wymaże ich skutków. Rany w sercu stają się jeszcze
głębsze a poczucie winy zżera mnie od środka. Nawet jeżeli nikt inny nie wie o
moich uczynkach, negatywne uczucia związane z egoistycznymi wyborami powracają
nieustannie.
Uwolnić
od nich może jedynie głęboka autoanaliza i spojrzenie na siebie w prawdzie.
Świadome przeżycie pojawiających się emocji i akceptacja przykrych konsekwencji
swojego postępowania to początek procesu przemiany.
Początkiem
drogi jest przyznanie się przed sobą samym i wyznanie samemu sobie prawdy.
Jeśli to możliwe, wyznanie tej prawdy również drugiemu człowiekowi. Dobry przyjaciel
lub mądry kierownik duchowy zrozumie każdą sytuację, a ja zagwarantuję sobie oczyszczenie duszy. Omówienie bolesnej
sytuacji z zaufana osobą pozwala zdjąć ciężar z serca i umysłu. Jeżeli nie stać
cię na taki gest od razu, pozostaw go Bogu, On zna twoje serce, przed Nim niczego
nie ukryjesz. Bóg jest w stanie sięgnąć do twojego serca o wiele głębiej niż ty
sam to potrafisz zrobić. Ty często chcesz leczyć objawy choroby, On dociera do
źródła.
Jeżeli w
danej sytuacji masz możliwość wypowiedzenia prawdy wobec osób, które
skrzywdziłeś, trzeba to zrobić. Prawda zawsze oczyszcza, przywraca pokój duszy.
Prawda jest najlepszym lekarstwem na każdy fałszywy odruch mojego egoizmu. Uwalnia
od poczucia winy i wstydu. Uczciwość wymaga olbrzymiej odwagi ale oczyszcza i
cementuje niejedną relację, przede wszystkim relację z samym sobą.
Z
miłością przebacz sobie i proś o przebaczenie. Niejednokrotnie doświadczyłem
sytuacji, w których poprosiłem z pokorą o przebaczenie. Nikt nigdy przebaczenia
mi nie odmówił a przyjaźnie zawarte w ten sposób mocno trwają do dziś.
Postanów sobie, że robić będziesz tylko takie rzeczy, które
dawać Ci będą poczucie dumy i pokój w sercu. Nie patrz na to, jak postępują inni,
ty żyj uczciwie. Uczciwość i prawość życia są najprostszą drogą do dobrego zdrowia
fizycznego i psychicznego, udanych związków i wysokiej samooceny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz