poniedziałek, 23 marca 2015

Jak osiągnąć pokój serca.





"Nie rób niczego, za co chciałbyś się ukarać."

                W mądrości Ojców Kościoła możemy odnaleźć rewelacyjną radę: „Cokolwiek czynisz patrz końca.” Problem polega na tym, że rzadko kiedy staramy się wyobrazić sobie rezultat końcowy naszych wyborów, decyzji, przedsięwzięć. Wiele z nich podejmowanych jest z czysto egoistycznych pobudek, mających na celu zapewnić nam dobrobyt, poczucie spełnienia, osiągnięcie jakichś korzyści. Korzyść być może zostanie osiągnięta, ale na końcu pozostaje poczucie winy, lęk, że moje zamiary wyjdą na światło dzienne, obniżenie poczucia własnej wartości. Sumienie zaczyna nas gryźć, w sercu powstaje nowa rana, która sprawia, że tracimy szacunek do samych siebie i zamykamy się na innych...


                Kiedy tracę poczucie własnej wartości na skutek moich krzywdzących decyzji i wyborów, uruchamiają się we mnie mechanizmy, które mają za zadanie wyrównanie poziomu akceptacji siebie samego. I zamiast w prawdzie spojrzeć na siebie przyjmuje postawę obronną. Pojawiają się we mnie takie postawy jak: oschłość i surowość wobec innych, nie potrafię przebaczyć, krytykuję, obmawiam, plotkuję, jestem kłótliwy, nieczuły, arogancki; jestem złośliwy, agresywny, gwałtowny, użalam się nad sobą, jest we mnie poczucie krzywdy, obwiniam innych za moje problemy, zamykam się w sobie; jest we mnie poczucie ciągłego zmęczenia, pustki.  Staję się drażliwy, zgorzkniały, mam kompleksy, porównuję się z innymi; walczę o dominację, wymagam od innych posłuszeństwa i uwagi, manipuluję ludźmi, mam różnego rodzaju obsesje, natrętne myśli; wiecznie jestem niezadowolony i negatywnie oceniam innych.

                Ukrywanie egoistycznych zachowań nie wymaże ich skutków. Rany w sercu stają się jeszcze głębsze a poczucie winy zżera mnie od środka. Nawet jeżeli nikt inny nie wie o moich uczynkach, negatywne uczucia związane z egoistycznymi wyborami powracają nieustannie.

                Uwolnić od nich może jedynie głęboka autoanaliza i spojrzenie na siebie w prawdzie. Świadome przeżycie pojawiających się emocji i akceptacja przykrych konsekwencji swojego postępowania to początek procesu przemiany.

                Początkiem drogi jest przyznanie się przed sobą samym i wyznanie samemu sobie prawdy. Jeśli to możliwe, wyznanie tej prawdy również drugiemu człowiekowi. Dobry przyjaciel lub mądry kierownik duchowy zrozumie każdą sytuację, a ja zagwarantuję sobie  oczyszczenie duszy. Omówienie bolesnej sytuacji z zaufana osobą pozwala zdjąć ciężar z serca i umysłu. Jeżeli nie stać cię na taki gest od razu, pozostaw go Bogu, On zna twoje serce, przed Nim niczego nie ukryjesz. Bóg jest w stanie sięgnąć do twojego serca o wiele głębiej niż ty sam to potrafisz zrobić. Ty często chcesz leczyć objawy choroby, On dociera do źródła.

                Jeżeli w danej sytuacji masz możliwość wypowiedzenia prawdy wobec osób, które skrzywdziłeś, trzeba to zrobić. Prawda zawsze oczyszcza, przywraca pokój duszy. Prawda jest najlepszym lekarstwem na każdy fałszywy odruch mojego egoizmu. Uwalnia od poczucia winy i wstydu. Uczciwość wymaga olbrzymiej odwagi ale oczyszcza i cementuje niejedną relację, przede wszystkim relację z samym sobą.

                Z miłością przebacz sobie i proś o przebaczenie. Niejednokrotnie doświadczyłem sytuacji, w których poprosiłem z pokorą o przebaczenie. Nikt nigdy przebaczenia mi nie odmówił a przyjaźnie zawarte w ten sposób mocno trwają do dziś.

Postanów sobie, że robić będziesz tylko takie rzeczy, które dawać Ci będą poczucie dumy i pokój w sercu. Nie patrz na to, jak postępują inni, ty żyj uczciwie. Uczciwość i prawość życia są  najprostszą drogą do dobrego zdrowia fizycznego i psychicznego, udanych związków i wysokiej samooceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz