„Wychowałem się w wierze katolickiej
- co tydzień chodziłem do kościoła i przyjmowałem sakramenty. Wszystko to nigdy
tak naprawdę mnie nie obeszło.”
Sting
Istnieją książki, które jesteśmy w
stanie pochłonąć jednym haustem, książki, które przewracają do góry nogami nasz
dotychczasowy sposób patrzenia na świat, życie, Boga, drugiego człowieka.
Taką książką z pewnością jest książka „EFEKT
WOW. WSKRZESIĆ WIARĘ”, autorstwa o. Johna W. O`Malley SJ. Kiedy przeczytałem ją po raz pierwszy, nie
mogłem uwierzyć, że ktoś w sposób tak prosty, życiowy i ciepły potrafi mówić o
Bogu i wierze. Poczułem ogromne uderzenie łaski płynącej od Boga, ogromny pokój
i radość napełniły moje serce. Bóg nagle stał się dla mnie kimś naprawdę rzeczywistym,
obecnym w moim życiu, bardzo mi bliskim, a przecież od zawsze uważałem się za
człowieka głęboko wierzącego.
Już sam komentarz o. O'Malleya do jego
książki wzbudza ciekawość i intryguje. Często uważamy się za dobrych
chrześcijan, przecież chodzimy do kościoła, modlimy się, przyjmujemy sakramenty…
To uspokaja nasze sumienia ale przede wszystkim usypia czujność. Proces wiary
nie może zatrzymać się w miejscu, bo albo będziemy szli do przodu albo
zaczniemy się cofać. Książka o. O'Malleya rzuca nowe i pełne dynamizmu światło na
naszą wiarę, na relację z Bogiem, sprawia, że chce się żyć, chce się wierzyć i
z entuzjazmem głosić światu prawdziwą i kochającą obecność Boga wśród nas.
O. John W. O’Malley sam mówi o swoim
doświadczaniu Boga w młodzieńczych latach życia:
„Moja edukacja religijna
przypominała pakowanie bagaży w płonącym domu. Klasówki, sprawdziany, wpływ,
jaki pochwały i nagany nauczycieli wywierały na moją samoocenę - wszystko to
przesłaniało wszelkie szersze horyzonty. Religia nie była w stanie mnie
poruszyć; była jednym z zajęć szkolnych, które należało odfajkować. Po prostu
"wkuwałem" zadane lekcje.
Ukończyliśmy
szkołę. Jesteśmy katolikami. Rzadko kiedy jednak jesteśmy katolikami
wykształconymi.
•
Edukacja religijna, którą nam narzucono, okazuje się zazwyczaj bezużyteczna.
Jakże często widać, że naśmiecono nam w głowach! Nauczono nas nieomal wyłącznie
cierpliwej uprzejmości (na przykład podczas Mszy świętej). Na lekcjach religii
nie było mowy o takich rzeczach, jak seks czy podatki.
•
W czasach szkolnych religia wydawała się nam jeszcze jednym ograniczeniem
wolności. Kwestie, z jakimi zmaga się autentyczna religia (wdzięczność, cel
życia, przebaczenie, śmierć) nie miały dla nas wtedy jeszcze istotnego
znaczenia. Nie zraniono nas jeszcze na tyle mocno, byśmy poczuli ich wagę.
•
Jeśli nawet skończyliśmy szkołę pięć lat temu, to wiedza o nas samych i o
świecie, w którym żyjemy, znacznie się od tamtego czasu poszerzyła. Co najmniej
stokrotnie.
W
czasach szkolnych w religii najprawdopodobniej nie było niczego, co by nas
olśniło i zdumiało, co sprowokowałoby nas do okrzyku "wow!" Czy
kiedykolwiek przeżyliśmy coś takiego?
Dlaczego
w katolicyzmie tak wielu ludzi, którzy przedtem nikim szczególnym nie byli,
nagle stawało się kimś?
Książka ta opowiada o tym wszystkim,
co powinno było się z nami stać przy bierzmowaniu, i co z pewnością niestety
się nie stało. Chce dotknąć wszystkich tych wichrów i języków ognia, których
pierwsi chrześcijanie doświadczali podczas zesłania Ducha Świętego. Brak
podobnych doświadczeń nie jest naszą winą. Byliśmy po prostu psychicznie
niezdolni do tego, by dostrzec ich wartość, pojąć je, przyswoić czy wyrazić. Nie
tylko my; to samo trzeba powiedzieć o urzędowym Kościele. Wolności, entuzjazmu,
radości nie było w programie. Co więcej, podobne rzeczy uznawano za dziwactwa.
Moje rozważania kieruję także do
tych, którzy czują wprawdzie, że przestrzeń, w której kłębiły się trudne
pytania, zamknęła się w nich wiele lat temu, a mimo to ostatnio nurtują ich
niejasne wątpliwości. Pytają: "Dokąd, na Boga, to wszystko zmierza?"
Ludziom, których dręczą podobne pytania, książka ta może pomóc w
poszukiwaniach, dostarczyć powodów, dla których warto iść dalej. I wołać
"wow!", gdy zrozumieją coś ważnego.
Zmartwychwstanie
to nic innego jak wola poddania się zdumieniu.”
Polecam
Ci tę książkę, dla mnie stała się trampoliną do głębokiej wiary i bliskości z
Bogiem.
Znajdziesz
ja tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz