Najczęstszym powodem tego, iż w życiu
czujemy się nieszczęśliwi jest to, że szukamy szczęścia w świecie zewnętrznym:
w drugim człowieku, rzeczach, pieniądzach… Trudno nam jest uwierzyć w fakt, że
wszystko, czego tak naprawdę potrzebujemy do szczęścia znajduje się wewnątrz
nas samych: wewnętrzna siła, wszelkiego rodzaju dary i talenty ofiarowane nam
przez Boga. Często ignorujemy tą rzeczywistość, gdyż od najmłodszych lat
wpajano nam komunikaty, że być szczęśliwym, radosnym, spontanicznym jest czymś
złym. Uczono nas, że marzenia, pragnienia, miłość do siebie samego są
egoistyczne i niepoprawne.
Podstawową
potrzebą każdego człowieka jest poczucie bycia kochanym, szanowanym,
potrzebnym. Jest to potrzeba ale też i prawo każdego człowieka. Niestety w
naszym życiu otrzymujemy lub sami sobie tworzymy w naszych umysłach tysiące
negatywnych informacji na swój temat: jesteś nieudacznikiem, kłamcą,
złośliwcem, pechowcem, hipokrytą, brzydkim kaczątkiem, nic ci się nie udaje,
itp. Wszystkie te komunikaty są trucizną, która powoli zbija w nas poczucie
własnej wartości i odbiera nam radość i sens życia. Zaczynamy czołgać się przez
życie zamiast iść z podniesioną głową i uśmiechem na twarzy.
Trudno
nam jest pokochać siebie samych takimi jakimi jesteśmy. Trudno nam jest
zaakceptować fakt, że częścią naszego życia jest popełnianie błędów,
podejmowanie niewłaściwych decyzji lub po prostu robienie głupstw, których
później żałujemy. Wystawiamy sobie samoocenę, kierując się tylko tym, czego w
sobie nie lubimy i nie akceptujemy. Nie potrafimy postrzegać siebie tak, jak
widzi nas Bóg. Zamiast widzieć w sobie Jego dzieło, piękno Bożego stworzenia
jakimi jesteśmy, umniejszam swoją wartość, neguję samego siebie, zatracam się…
Albo też wręcz odwrotnie, w ramach wewnętrznej rekompensaty wywyższam się,
ironizuję, dominując albo prześladując innych.
– Muszę odnaleźć to niewinne spojrzenie na samego siebie, spojrzenie,
które odsłoni mnie takiego, jaki jestem naprawdę. Z pełną świadomością i
akceptacją tego, że podobnie jak każdy inny człowiek posiadam mocne i słabe
strony, są we mnie blaski i cienie, moje życie nie jest prostą linią ale składa
się ze wzlotów i upadków. Negacja lub odrzucenie tej rzeczywistości jest
okłamywaniem samego siebie i przyczyną braku poczucia szczęścia w życiu.
Bóg
posiada moc przemieniania zła w dobro. Im bardziej będę o tym pamiętał i
przeżywał tę prawdę, tym mniej żalu, zazdrości i zawiści będę odczuwał. Wówczas
ukaże mi się sens życia: zrozumiem kim jestem naprawdę, zrozumiem, że aby
odnaleźć radość życia muszę być sobą i tylko sobą. Inni potrafią mnie kochać
takim jakim jestem, ja również muszę się tego nauczyć.
Masz prawo do przyjemności
Bardzo często niewłaściwie rozumiane jest prawo do
sprawiania sobie różnego rodzaju przyjemności, ponieważ to pojęcie miało złą
reputacje w naszych rodzinach i środowisku. Przyjemność była rozumiana jako coś
niewłaściwego, egoistycznego, wstydliwego. Godnym pogardy było szukanie
przyjemności, kiedy wokół nas jest tyle cierpienia. Utarło się przekonanie, że
tylko osoby próżne i egoistycznie nastawione do życia szukają przyjemności,
natomiast wzorem jest umiejętność bycia człowiekiem poważnym, pracowitym i umiejącym
przejść ponad przyjemnościami.
To
dlatego dzisiaj często nie bardzo wiemy, czego tak naprawdę od życia chcemy: na
nic nie mamy ochoty, nie jesteśmy w stanie określić, co chcielibyśmy robić dzień
po dniu, nie bardzo wiemy, jak zagospodarować sobie wolny czas. Podchwytujemy
pomysły i pragnienia innych i szybko gaśniemy, bo odkrywamy, że to nie jest
nasze. Zapał przygasa, popadamy w monotonię, rezygnację. Nigdy nie odkryliśmy
siebie. Z trudem przychodzi nam przyznanie sobie prawa do najmniejszych,
najprostszych przyjemności, jak choćby spotkanie z przyjaciółmi, pójście do
kina, znalezienie sobie hobby…
Masz
prawo do tego, aby wnieść kolory do swego życia, radować się w sercu i czuć się
szczęśliwym, nawet jeśli wokół ciebie, bliżej lub dalej, zdarzają się nieszczęścia.
Kultywowanie w sobie smutku z powodu szacunku dla cudzego cierpienia wcale
innych nie uszczęśliwia. Tylko sam będąc szczęśliwym, możesz dać szczęście
innym.
Drogowskazy szczęśliwego życia
Yves
Boulvin, w swojej znakomitej książce „Życie – Pojedynek czy prezent”,
przedstawia 10 konkretnych sposobów na odnalezienie radości w codziennym życiu:
1.
Zachwycam
się tym, czym jestem dzięki Bogu. Zachwycam się tym wszystkim, z czego mogę
korzystać (wolnością, zdrowiem, pieniędzmi, ale też wodą, elektrycznością,
pożywieniem), ponieważ mogłoby przecież być inaczej, zwłaszcza że inni ludzie
dotkliwie odczuwają brak tych dóbr. Akceptuje to z pokora i prostotą jak
prezent, na który nie zasługiwałem. Zawsze, kiedy to możliwe, dzielę się z
innymi tym co mam.
2.
Postrzegam
wszystko jak dziecko, które zachwyca się najzwyczajniejszym kamieniem, listkiem
na ścieżce. Patrzę na wszystko w nowy sposób. Nie uważam za oczywiste tego, co
jest dobre i piękne w moim otoczeniu. Postrzegam to pozytywnie i cieszę się z
tego.
3.
Każdego
dnia z wdzięcznością przypominam sobie, co zawdzięczam innym, wszystkim, którzy
mnie ukształtowali, byli ze mną, pomagali mi, ale też tym, którzy przyczynili
się do powstania mojego krzesła i papieru na którym mogę pisać… Błogosławię im i
dziękuję Panu.
4.
Pamiętam
dokładnie wszystkie sytuacje, kiedy niesłusznie zwątpiłem lub wpadłem w
rozpacz, a jednak znalazło się wyjście i mogłem iść dalej. Z każdego tunelu
jest wyjście! Przebyłem ich już wiele. Pamiętam także o swoich sukcesach i
dobrych chwilach, bo dodaje mi to odwagi. Patrzę więc ufnie w przyszłość.
Wszystko przeżyję z Bogiem.
5.
Zatrzymuję
natychmiast każde zabarwione pesymizmem lub deprecjonujące zdanie, które przychodzi
mi do głowy, i od razu zastępuje je zdaniem przeciwnym, pozytywnym, pełnym
wiary i nadziei.
6.
Codziennie
koncentruję się na głębi swojego serca, gdzie żyje w e mnie dziecko i miłość do
Boga. To rozświetla wszystkie moje dni, nadaje barw relacjom z innymi i pomaga
mi relatywizować to, co jest trudne do zniesienia.
7.
Dziękuję
Bogu za moje ciało, wszystkie moje zmysły angażuję w poznawanie i doświadczanie
piękna Bożego stworzenia.
8.
Każdego
dnia staram się ofiarować sobie samemu drobny prezent (spacer, spotkanie z
przyjaciółmi, czas poświęcony na moje zainteresowania…), by odświeżyć myśli,
nabrać sił witalnych i energii do pełnienia misji, powołania. Dziękuję Bogu za każdy
z nich.
9.
Kiedy
źle się czuję, wysyłam kilka słów lub e-mail, telefonuję do tych, którzy jeszcze
bardziej tego potrzebują niż ja sam. Pozwalam, aby Boża miłość płynęła we mnie.
Unikam pozostawania zbyt długo w samotności, zamknięciu lub bierności.
10. Wszystkie myśli, uczynki, stany ducha –
jakiekolwiek by były, sukcesy i porażki, ofiarowuje Bogu. Daję mu zarówno „kwiaty”
jak i „śmieci” mojego życia: to z czego jestem dumny, i to czego się wstydzę.
Wierzę mocno w to, że Bóg posiada moc przemienienia każdego zła w dobro.
Z życia trzeba się cieszyć
OdpowiedzUsuń