niedziela, 26 kwietnia 2015

Modlitwa życiem









                 Istnieje wiele form modlitwy, które z pewnością bardzo bliskie są Bogu. Osobiście bardzo lubię modlitwę dziękczynienia, modlitwę wstawienniczą, modlitwę uwielbienia. Modlitwy te wypływają z określonych potrzeb lub stanów ducha. Jednak głęboką formą modlitwy, która najbardziej pozwala mi zbliżyć się do Boga jest „modlitwa życiem”. Czym ona rożni się od innych form? Dla mnie osobiście jest ona wyjątkowym spotkaniem z Bogiem, gdzie staram się stanąć przed moim Stwórcą w absolutnej prawdzie. Przedstawiam Bogu siebie takim jakim jestem w danej chwili, z moimi uczuciami, emocjami, radościami, smutkami. Mówię Bogu o swoich błędach, trudnościach ale również o radościach i wszystkim tym, co dziś udało mi się osiągnąć. Mówię Mu o ludziach, których spotkałem, o otrzymanym uśmiechu i dobrym słowie, ale również o relacjach trudnych, gdzie na wierzch wypłynęła oliwa złości, gniewu, zazdrości, cynizmu, poczucia wyższości; gdzie pojawił się osąd, krytyka, obmowa…

niedziela, 19 kwietnia 2015

Zaakceptuj siebie!







                Z akceptacją siebie jest tak, że łatwiej o tym mówić niż wykonać. Możemy mieć z tym problem zwłaszcza wtedy, gdy staramy się być szczerzy wobec siebie i przestajemy ukrywać nasze słabości i błędy. Jednak tylko wtedy, gdy jesteśmy szczerzy wobec siebie, mamy szansę na dalszy rozwój.

                Akceptacja siebie jest możliwa tylko wtedy, kiedy pozbędziemy się iluzji dotyczących własnej osoby, kiedy wyzbędziemy się fałszywego przekonania, że jesteśmy idealni i perfekcyjni. Oczywiście każdy z nas posiada mocne strony i trzeba umieć je rozpoznawać i wykorzystywać w swoim życiu, jednak jesteśmy ludźmi i musimy zaakceptować fakt, że posiadamy również strony słabe, popełniamy błędy i nie zawsze mamy absolutna rację.

sobota, 18 kwietnia 2015

Dlaczego ludzie nie zmieniają własnego życia i utrzymują status quo.


           





Myślę, że głównym powodem jest tendencja do zachowania statusu quo, do nie podejmowania ryzyka by spróbować czegoś nowego.

Status quo jest prosty. To jak ulubiona para starych spodni, które są wygodne, a my nie mamy ochoty ich ściągać. Robimy rzeczy tak samo jak zawsze bez żadnych urozmaiceń. To znane. To łatwe. A zmiana jest trudna.


Robienie czegoś nowego jest niezbadanym terytorium dla nas. Wielu z nas w naszej obecnej pozycji i sytuacji w życiu czuje się komfortowo.


Prowadząc własnego bloga mam pewien kontakt z wieloma ludźmi, którzy są jeszcze obojętni na fakt, że mają problemy społeczne, są nieśmiali, niedoświadczeni towarzysko i nie byli nigdy wcześniej w związku. Oni wiedzą, to na pewnym poziomie, ale w większości przypadków są zadowoleni ze swojego życia, powiedzmy siedząc w domu przez  większość czasu i grając w gry na konsoli.


Tacy ludzie mogą zdawać sobie sprawę, że istnieją pewne rzeczy, które wymagają zmiany, ale nie czują, że są w tej chwili priorytetem. Mogą być szczęśliwi, aby utrzymać swój status quo przez kolejny rok lub dwa.


piątek, 17 kwietnia 2015

Spotkać samego siebie.







            Brak autentycznego poznania siebie samego, z zarówno swoimi jasnymi jak i ciemnymi stronami sprawia, że zaczynamy tracić kontakt z samymi sobą, z Bogiem i innymi ludźmi. Zaczynamy obwiniać Boga i innych za to co nam się przydarza, za to jak się czujemy, za nasze nieudane relacje z innymi.
            Poznanie siebie w prawdzie i akceptacja siebie w taki sposób, w jaki akceptuje i kocha nas Bóg jest podstawą dojrzałości i zdrowego rozwoju osobistego.

            Współczesny przewodnik duchowy, o. Anselm Grün mówi:
         „Spotkanie z samym sobą to jedno z najważniejszych zadań dla ludzi podążających drogą duchową. Dla pierwszych mnichów warunkiem spotkania Boga było spotkanie samego siebie i poznanie własnego „ja”. „Jeśli chcesz poznać Boga, poznaj przedtem siebie.”

            Ten, kto nie poznaje siebie, przerzuca podświadomie na Boga swoje pragnienia, tęsknoty i wyparte potrzeby. Taki człowiek ubóstwia obrazy własnego „ja” i nie dotyka istoty prawdziwego Boga, który jest zupełnie inny.
Poznanie siebie uwalnia nas od własnych iluzji, a przez to ułatwia nam jasne i niewymuszone spojrzenie na inną rzeczywistość. Bóg przestaje być obrazem duszy, a staje się rzeczywistością, która wychodzi nam naprzeciw.



            Stara prawda głosi, że życie duchowe polega przede wszystkim na tym, żeby właściwie traktować namiętności duszy, uwolnić się od myśli, którymi rządzą emocje, i osiągnąć stan wewnętrznej wolności. Jednocześnie chodzi o to, aby nie oceniać uczuć, lecz po prostu dopuścić, aby istniały, i obserwować je. Należy nieustannie prowadzić dialog z własnymi uczuciami i namiętnościami, aby tkwiąca w nich pozytywna siła przynosiła owoce dla życia duchowego. Może ono kwitnąć jedynie wtedy, gdy obserwujemy uczucia i pozwalamy im istnieć…”

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Jak osiągnąć sukces w życiu - Twój sukces w zasięgu ręki.








Jak nie odwlekać wszystkiego na później


            Najprostszą drogą ku temu, aby móc realizować się w życiu i osiągnąć sukces jest dobrze ugruntowane poczucie własnej wartości. To tu zaczyna się wiara w siebie i w swoje możliwości, co prowadzi z kolei do konkretnych działań, zmierzających do zrealizowania własnych marzeń, pragnień i wytyczonych celów.

            W każdym człowieku istnieje ogromny potencjał siły i możliwości. Często jest on ukryty pod warstwą kurzu niepewności, lęków i braku wiary w siebie. Boimy się podejmować ryzyka w życiu, gdyż paraliżuje nas strach przed porażką, a tym samym jeszcze większym deprecjonowaniem samych siebie.

            Czy nie zdarzyło ci się, że nagle wpadł ci w ręce świetna okazja, aby coś zmienić w swoim życiu. Podjąć jakieś działanie, które mogłoby spowodować, że twoje jutro byłoby lepsze, ciekawsze, bogatsze? To nie musiało być nic wielkiego ale wymagało podjęcia konkretnej decyzji i działania.

            Jednak zrezygnowałeś, ponieważ bałeś się porażki, konsekwencji, wysiłku… Znalazłeś szybką drogę ucieczki – zrezygnowałeś lub, żeby poczuć się z tym lepiej, odłożyłeś to na później. Na jutro… Ale jutro nie nadeszło nigdy.


Lęk i brak wiary w siebie są największym hamulcem na drodze do sukcesu w życiu.

                   Lęk jest uczuciem i wszyscy je posiadamy w większym lub mniejszym stopniu.

                   Lęk z jednej strony może okazać się kołem ratunkowym, kiedy przyjdzie nam do głowy wyskoczyć przez okno z dziesiątego piętra lub grzebać gwoździem w gniazdku elektrycznym. - Od wczesnego dzieciństwa uczymy się bać. Uczą nas tego rodzice, wychowawcy lub zwykle doświadczenie, dzięki którym nie zmierzamy do autodestrukcji. Lęk powinien nam służyć jako wewnętrzny sygnał alarmowy, dzięki któremu unikamy niebezpieczeństwa lub chronimy się przed nim.

            Strach może mobilizować nas do działania i reakcji w obronie naszej osoby, naszego zdrowia i życia. Ma on jednak tylko wtedy sens, jeśli sytuacja jest faktycznie niebezpieczna i uzasadniona. W większości jednak przypadków, wszelkiego rodzaju motywy lęku są wyolbrzymione przez nasze schematy myślowe i fałszywą ocenę zagrożenia. – Niekoniecznie klasówka z matematyki musi zagrażać mojemu życiu…

            Z drugiej jednak strony, poczucie lęku może stać się jedną z najbardziej destrukcyjnych sił, która potrafi odebrać nam radość i wolność w życiu. Niekiedy lęk przekracza poziom, który powoduje, że nasza zdolność do logicznego myślenia i działania zmniejsza się radykalne. Lęk, zupełnie nieadekwatny do sytuacji, wyolbrzymiony przez katastroficzne myślenie odbiera nam wiele wspaniałych chwil w życiu, realizacji siebie, rozwijania swoich możliwości, blokuje nasz potencjał, odbiera możliwość nawiązywania wspaniałych relacji…

            Ile razy w naszym życiu mieliśmy okazję podjąć jakieś działanie, zrealizować marzenie, rzucić się w przedsięwzięcie, które może odmieniłoby całe nasze życie na lepsze ale zrezygnowaliśmy ze strachu przed konsekwencjami i nowym „nieznanym”?!

            Jedynym lekarstwem na lęk jest konfrontacja z nim i sytuacjami, które je stwarzają. Twój sukces jest po drugiej stronie lęku!


czwartek, 9 kwietnia 2015

Uczciwość – Pierwszy krok do wolności.







Prawda was wyzwoli...


            „Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.” (Mt 5:33-37)

            Uczciwość wobec siebie i innych jest pierwszym krokiem do jakiejkolwiek zmiany w życiu. Nigdy nie ruszysz z miejsca, jeśli choć trochę będziesz próbował zafałszować rzeczywisty obraz samego siebie. Boga oszukać się nie da, nawet najpiękniejszymi słowami i najdłuższymi modlitwami. Siebie samego i drugiego człowieka oszukać możesz, udając, że jesteś kimś innym niż rzeczywiście jesteś, przywdziewając maski pozorów, porównując się z innymi wywlekając na wierzch ich słabości i błędy.
            Jest to jednak droga donikąd. Zaprowadzi cię ona tylko do  zgorzknienia, cynizmu i samotności. Choćbyś popełniał najgorsze czyny, jeśli tylko staniesz w prawdzie przed Bogiem, drugim człowiekiem i sobą samym, zostanie ci to wybaczone. Ludzie zaakceptują cię takiego jaki jesteś widząc, że jesteś prawdziwy.
            Zakłamanego nikt cię nie przyjmie. Za twoimi plecami drwić sobie będą z twojej obłudy i fałszywości. Utracisz możliwość na jakikolwiek rozwój osobisty i duchowy.
Nikt, kto jest prawdziwy i przejrzysty w swoim życiu nie musi przysięgać. Jego mowa jest tak, ta; nie, nie…

            Dlaczego Jezus tak często napiętnował Faryzeuszów, uczonych w piśmie i przywódców narodu Izraela. Czy były to bezpośrednio ich uczynki? Nie! Napiętnował fałsz, obłudę, zakłamanie i pychę. Jezus dawał jako przykład postaci celników, prostytutek i innych grzeszników tylko dlatego, że pomimo ich słabości i grzeszności, byli oni w stanie uznać swój grzech, z pokorą przyjmowali i wypowiadali prawdę o sobie. Otwarli się na uzdrowienie wewnętrzne. Prawda ich wyzwalała. Prawda obnażona, uznana, wypowiedziana.  

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Pierwszy krok do sukcesu.









Twój pierwszy i najważniejszy krok do sukcesu

         Parę dni temu wybrałem się w góry do przyjaciela. Wspólnie z całą ekipa zapaleńców podobnych do mnie mieliśmy łowić pstrągi w jednej z najpiękniejszej z polskich rzek – Czarnym Dunajcu. Aura zniechęcała do stania w wodzie po pas i machania wędką muchową przez kilka godzin, tym bardziej, że w tym dniu ryby brały chimerycznie. 


 Zmarznięci wróciliśmy do ciepłej drewnianej chaty i przy kominku postanowiliśmy spędzić wieczór, snując już wędkarskie plany na następny dzień. Oczyma wyobraźni wędkarza widzieliśmy już potężne pstrągi szamoczące się na haczyku.


 W pewnym momencie do saloniku wkroczył majestatycznym krokiem potężny rudy kot i nie zwracając na nas uwagi jednym susem wskoczył na drewnianą belkę nad kominkiem, gdzie wygodnie ułożył się do kociej drzemki.


 Mój przyjaciel opowiedział pewną sytuację związaną z jego kotem, która dała mi dużo do myślenia.

 Kot był zwykłym parapetowym „futrzakiem”, który mając opiekuńczego właściciela, w całym swoim kocim życiu nigdy nie był zmuszony do uganiania się za myszami. Wszystko miał podstawiane „pod nos”. Ale kocisko nie znało również świata, gdyż praktycznie nigdy sam chaty nie opuszczał. Gdy jego właściciel wyjeżdżał na parę godzin z domu, przywiązywał kota do długiego sznurka, aby ten przypadkiem nie wymknął się z chaty i nie narobił sobie kłopotów na zewnątrz. Cała jego przestrzeń życiowa ograniczała się wówczas do długości sznurka, na którym był uwiązany.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Bądź dobry dla siebie!

                




                 Moje życzenia Świąteczne

                „Być dobrym dla siebie, to przede wszystkim  traktować siebie miłosiernie. Być dobrym dla siebie, to czuć siebie samego, mieć czuły stosunek do skrzywdzonego dziecka, które jest we mnie, i mu współczuć. Powinienem troskliwie opatrywać rany swojej duszy  i traktować je z serdecznym współczuciem.

                Nie powinny mnie denerwować moje słabości. Przeciwnie – mam się zwracać ku nim z czułością i wyczuwać je. Jedynie pod wpływem czułego spojrzenia zmieni się ich nędza. Być dobrym dla siebie oznacza więc otwarcie serca na wszystko, co jest we mnie nieszczęśliwe i samotne. Gdy nauczę się sztuki  serdecznego i miłosiernego obchodzenia się ze swoją nędzą, wówczas może się ona przemienić w źródło błogosławieństwa i głębokiego szczęścia.

                Być dobrym dla siebie nie oznacza, że człowiek zawsze i wszędzie się usprawiedliwia i nie widzi nigdy swoich błędów. Ale i na odwrót: być dobrym dla siebie nie oznacza ciągłego i stałego obwiniania siebie, aby z tego powodu żyć w poczuciu winy i odkrywać w sobie samo zło.

                Naucz się akceptować fakt, że nie jesteś żadnym nadczłowiekiem. Nie pozwól, by cię paraliżowały własne błędy i słabości. Obserwuj je, nie odrzucaj ich, lecz uznaj, że masz prawo być omylny – i wtedy pracuj nad swoimi słabościami. Nie powstrzymuj ich lecz wyzwól.

                Jeśli Bóg ci przebacza, ty też możesz przebaczyć samemu sobie. Bądź dla siebie miłosierny.”
                                                                                                                             ( o. Anselm Grun )

                Jezus zmartwychwstał i tchnął w ciebie Ducha życia, abyś żył życiem spełnionym i radosnym. Nie daj się zwyciężyć smutkowi i rezygnacji. Pomimo wszelkich trudności jakie w życiu napotykasz, masz w sobie moc Ducha Bożego ofiarowanego ci właśnie przez zmartwychwstałego Chrystusa.
                Przytul swoje życie takim jakie jest i pamiętaj, że każdego dnia możesz zacząć wszystko od nowa.

Ps. Ikona: Mój przyjaciel Jezus

Zapraszam do zapisu na newsletter.


www.life4jezus.blogspot.com

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozproszenia na modlitwie nie takie straszne.







Czyli jak nie być obłudnikiem na modlitwie.


                „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swojej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który jest w ukryciu, odda tobie.”

                Wczoraj cała ekipą przyjaciół postanowiliśmy spędzić wieczór rozsądnie, czyli połączyć przyjemne z pożytecznym dla ducha i… poszliśmy do spowiedzi przedświątecznej. A że czasami lubimy sobie pomagać i wspierać się w naszej wierze rozmawialiśmy trochę o naszych najpowszedniejszych słabościach. (Oczywiście sprawy bardziej osobiste każdy zachowywał dla spowiednika i Boga.)

                Problem jaki najczęściej pojawiał się u nas wszystkich to kwestia rozproszeń na modlitwie.

                Często klękamy do modlitwy, bierzemy udział w Eucharystii ale tak naprawdę to tylko nasze ciało jest obecne w tych miejscach. Myśl ucieka do spraw codziennych, naszych trosk i problemów, relacji, kłopotów rodzinnych…
Czy coś da się z tym zrobić? Co bardziej zadufani w sobie powiedzą: trzeba walczyć z rozproszeniami...