http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,673,modlitwa-dla-sfrustrowanych-katolikow.html
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
niedziela, 26 kwietnia 2015
Modlitwa życiem
Istnieje
wiele form modlitwy, które z pewnością bardzo bliskie są Bogu. Osobiście bardzo
lubię modlitwę dziękczynienia, modlitwę wstawienniczą, modlitwę uwielbienia.
Modlitwy te wypływają z określonych potrzeb lub stanów ducha. Jednak głęboką
formą modlitwy, która najbardziej pozwala mi zbliżyć się do Boga jest „modlitwa
życiem”. Czym ona rożni się od innych form? Dla mnie osobiście jest ona
wyjątkowym spotkaniem z Bogiem, gdzie staram się stanąć przed moim Stwórcą w
absolutnej prawdzie. Przedstawiam Bogu siebie takim jakim jestem w danej
chwili, z moimi uczuciami, emocjami, radościami, smutkami. Mówię Bogu o swoich
błędach, trudnościach ale również o radościach i wszystkim tym, co dziś udało
mi się osiągnąć. Mówię Mu o ludziach, których spotkałem, o otrzymanym uśmiechu
i dobrym słowie, ale również o relacjach trudnych, gdzie na wierzch wypłynęła
oliwa złości, gniewu, zazdrości, cynizmu, poczucia wyższości; gdzie pojawił się
osąd, krytyka, obmowa…
niedziela, 19 kwietnia 2015
Zaakceptuj siebie!
Z akceptacją siebie jest tak, że łatwiej o tym mówić niż
wykonać. Możemy mieć z tym problem zwłaszcza wtedy, gdy staramy się być szczerzy
wobec siebie i przestajemy ukrywać nasze słabości i błędy. Jednak tylko wtedy,
gdy jesteśmy szczerzy wobec siebie, mamy szansę na dalszy rozwój.
Akceptacja
siebie jest możliwa tylko wtedy, kiedy pozbędziemy się iluzji dotyczących własnej
osoby, kiedy wyzbędziemy się fałszywego przekonania, że jesteśmy idealni i
perfekcyjni. Oczywiście każdy z nas posiada mocne strony i trzeba umieć je rozpoznawać
i wykorzystywać w swoim życiu, jednak jesteśmy ludźmi i musimy zaakceptować fakt,
że posiadamy również strony słabe, popełniamy błędy i nie zawsze mamy absolutna
rację.
sobota, 18 kwietnia 2015
Dlaczego ludzie nie zmieniają własnego życia i utrzymują status quo.
Myślę, że głównym powodem jest tendencja do zachowania statusu quo, do nie podejmowania ryzyka by spróbować czegoś nowego.
Status quo jest prosty. To jak ulubiona para starych spodni, które są wygodne, a my nie mamy ochoty ich ściągać. Robimy rzeczy tak samo jak zawsze bez żadnych urozmaiceń. To znane. To łatwe. A zmiana jest trudna.
Robienie czegoś nowego jest niezbadanym terytorium dla nas. Wielu z nas w naszej obecnej pozycji i sytuacji w życiu czuje się komfortowo.
Prowadząc własnego bloga mam pewien kontakt z wieloma ludźmi, którzy są jeszcze obojętni na fakt, że mają problemy społeczne, są nieśmiali, niedoświadczeni towarzysko i nie byli nigdy wcześniej w związku. Oni wiedzą, to na pewnym poziomie, ale w większości przypadków są zadowoleni ze swojego życia, powiedzmy siedząc w domu przez większość czasu i grając w gry na konsoli.
Tacy ludzie mogą zdawać sobie sprawę, że istnieją pewne rzeczy, które wymagają zmiany, ale nie czują, że są w tej chwili priorytetem. Mogą być szczęśliwi, aby utrzymać swój status quo przez kolejny rok lub dwa.
piątek, 17 kwietnia 2015
Spotkać samego siebie.
Brak autentycznego poznania siebie
samego, z zarówno swoimi jasnymi jak i ciemnymi stronami sprawia, że zaczynamy
tracić kontakt z samymi sobą, z Bogiem i innymi ludźmi. Zaczynamy obwiniać Boga
i innych za to co nam się przydarza, za to jak się czujemy, za nasze nieudane
relacje z innymi.
Poznanie siebie w prawdzie i
akceptacja siebie w taki sposób, w jaki akceptuje i kocha nas Bóg jest podstawą
dojrzałości i zdrowego rozwoju osobistego.
Współczesny przewodnik duchowy, o. Anselm
Grün mówi:
„Spotkanie
z samym sobą to jedno z najważniejszych zadań dla ludzi podążających drogą
duchową. Dla pierwszych mnichów warunkiem spotkania Boga było spotkanie samego
siebie i poznanie własnego „ja”. „Jeśli chcesz poznać Boga, poznaj przedtem
siebie.”
Ten, kto nie poznaje siebie,
przerzuca podświadomie na Boga swoje pragnienia, tęsknoty i wyparte potrzeby. Taki
człowiek ubóstwia obrazy własnego „ja” i nie dotyka istoty prawdziwego Boga,
który jest zupełnie inny.
Poznanie
siebie uwalnia nas od własnych iluzji, a przez to ułatwia nam jasne i
niewymuszone spojrzenie na inną rzeczywistość. Bóg przestaje być obrazem duszy,
a staje się rzeczywistością, która wychodzi nam naprzeciw.
Stara prawda głosi, że życie duchowe
polega przede wszystkim na tym, żeby właściwie traktować namiętności duszy,
uwolnić się od myśli, którymi rządzą emocje, i osiągnąć stan wewnętrznej
wolności. Jednocześnie chodzi o to, aby nie oceniać uczuć, lecz po prostu
dopuścić, aby istniały, i obserwować je. Należy nieustannie prowadzić dialog z
własnymi uczuciami i namiętnościami, aby tkwiąca w nich pozytywna siła
przynosiła owoce dla życia duchowego. Może ono kwitnąć jedynie wtedy, gdy obserwujemy
uczucia i pozwalamy im istnieć…”
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Jak osiągnąć sukces w życiu - Twój sukces w zasięgu ręki.
Jak nie odwlekać wszystkiego na później
Najprostszą drogą ku temu, aby móc
realizować się w życiu i osiągnąć sukces jest dobrze ugruntowane poczucie
własnej wartości. To tu zaczyna się wiara w siebie i w swoje możliwości, co
prowadzi z kolei do konkretnych działań, zmierzających do zrealizowania własnych
marzeń, pragnień i wytyczonych celów.
W każdym człowieku istnieje ogromny
potencjał siły i możliwości. Często jest on ukryty pod warstwą kurzu
niepewności, lęków i braku wiary w siebie. Boimy się podejmować ryzyka w życiu,
gdyż paraliżuje nas strach przed porażką, a tym samym jeszcze większym
deprecjonowaniem samych siebie.
Czy nie zdarzyło ci się, że nagle
wpadł ci w ręce świetna okazja, aby coś zmienić w swoim życiu. Podjąć jakieś
działanie, które mogłoby spowodować, że twoje jutro byłoby lepsze, ciekawsze,
bogatsze? To nie musiało być nic wielkiego ale wymagało podjęcia konkretnej
decyzji i działania.
Jednak zrezygnowałeś, ponieważ bałeś
się porażki, konsekwencji, wysiłku… Znalazłeś szybką drogę ucieczki – zrezygnowałeś
lub, żeby poczuć się z tym lepiej, odłożyłeś to na później. Na jutro… Ale jutro
nie nadeszło nigdy.
Lęk i brak wiary w siebie są największym hamulcem
na drodze do sukcesu w życiu.
Lęk
jest uczuciem i wszyscy je posiadamy w większym lub mniejszym stopniu.
Lęk z jednej strony może okazać się
kołem ratunkowym, kiedy przyjdzie nam do głowy wyskoczyć przez okno z
dziesiątego piętra lub grzebać gwoździem w gniazdku elektrycznym. - Od wczesnego
dzieciństwa uczymy się bać. Uczą nas tego rodzice, wychowawcy lub zwykle
doświadczenie, dzięki którym nie zmierzamy do autodestrukcji. Lęk powinien nam
służyć jako wewnętrzny sygnał alarmowy, dzięki któremu unikamy
niebezpieczeństwa lub chronimy się przed nim.
Strach może mobilizować nas do
działania i reakcji w obronie naszej osoby, naszego zdrowia i życia. Ma on
jednak tylko wtedy sens, jeśli sytuacja jest faktycznie niebezpieczna i
uzasadniona. W większości jednak
przypadków, wszelkiego rodzaju motywy lęku są wyolbrzymione przez nasze
schematy myślowe i fałszywą ocenę zagrożenia. – Niekoniecznie klasówka z
matematyki musi zagrażać mojemu życiu…
Z drugiej jednak strony, poczucie
lęku może stać się jedną z najbardziej destrukcyjnych sił, która potrafi
odebrać nam radość i wolność w życiu. Niekiedy lęk przekracza poziom, który
powoduje, że nasza zdolność do logicznego myślenia i działania zmniejsza się
radykalne. Lęk, zupełnie nieadekwatny do sytuacji, wyolbrzymiony przez
katastroficzne myślenie odbiera nam wiele wspaniałych chwil w życiu, realizacji
siebie, rozwijania swoich możliwości, blokuje nasz potencjał, odbiera możliwość
nawiązywania wspaniałych relacji…
Ile razy w naszym życiu mieliśmy
okazję podjąć jakieś działanie, zrealizować marzenie, rzucić się w
przedsięwzięcie, które może odmieniłoby całe nasze życie na lepsze ale
zrezygnowaliśmy ze strachu przed konsekwencjami i nowym „nieznanym”?!
Jedynym
lekarstwem na lęk jest konfrontacja z nim i sytuacjami, które je stwarzają. Twój
sukces jest po drugiej stronie lęku!
czwartek, 9 kwietnia 2015
Uczciwość – Pierwszy krok do wolności.
Prawda was wyzwoli...
„Słyszeliście również, że powiedziano
przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej
przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na niebo, bo jest
tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę,
bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie
możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa
będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.” (Mt 5:33-37)
Uczciwość wobec siebie i innych jest
pierwszym krokiem do jakiejkolwiek zmiany w życiu. Nigdy nie ruszysz z miejsca,
jeśli choć trochę będziesz próbował zafałszować rzeczywisty obraz samego
siebie. Boga oszukać się nie da, nawet najpiękniejszymi słowami i najdłuższymi
modlitwami. Siebie samego i drugiego człowieka oszukać możesz, udając, że
jesteś kimś innym niż rzeczywiście jesteś, przywdziewając maski pozorów, porównując
się z innymi wywlekając na wierzch ich słabości i błędy.
Jest to jednak droga donikąd.
Zaprowadzi cię ona tylko do zgorzknienia,
cynizmu i samotności. Choćbyś popełniał najgorsze czyny, jeśli tylko staniesz w
prawdzie przed Bogiem, drugim człowiekiem i sobą samym, zostanie ci to
wybaczone. Ludzie zaakceptują cię takiego jaki jesteś widząc, że jesteś
prawdziwy.
Zakłamanego nikt cię nie przyjmie.
Za twoimi plecami drwić sobie będą z twojej obłudy i fałszywości. Utracisz
możliwość na jakikolwiek rozwój osobisty i duchowy.
Nikt,
kto jest prawdziwy i przejrzysty w swoim życiu nie musi przysięgać. Jego mowa
jest tak, ta; nie, nie…
Dlaczego Jezus tak często napiętnował
Faryzeuszów, uczonych w piśmie i przywódców narodu Izraela. Czy były to
bezpośrednio ich uczynki? Nie! Napiętnował fałsz, obłudę, zakłamanie i pychę. Jezus
dawał jako przykład postaci celników, prostytutek i innych grzeszników tylko
dlatego, że pomimo ich słabości i grzeszności, byli oni w stanie uznać swój
grzech, z pokorą przyjmowali i wypowiadali prawdę o sobie. Otwarli się na
uzdrowienie wewnętrzne. Prawda ich wyzwalała. Prawda obnażona, uznana,
wypowiedziana.
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Pierwszy krok do sukcesu.
Twój pierwszy i najważniejszy krok do sukcesu
Parę dni temu wybrałem się w góry do przyjaciela. Wspólnie z całą ekipa zapaleńców podobnych do mnie mieliśmy łowić pstrągi w jednej z najpiękniejszej z polskich rzek – Czarnym Dunajcu. Aura zniechęcała do stania w wodzie po pas i machania wędką muchową przez kilka godzin, tym bardziej, że w tym dniu ryby brały chimerycznie.
Zmarznięci wróciliśmy do ciepłej drewnianej chaty i przy kominku postanowiliśmy spędzić wieczór, snując już wędkarskie plany na następny dzień. Oczyma wyobraźni wędkarza widzieliśmy już potężne pstrągi szamoczące się na haczyku.
W pewnym momencie do saloniku wkroczył majestatycznym krokiem potężny rudy kot i nie zwracając na nas uwagi jednym susem wskoczył na drewnianą belkę nad kominkiem, gdzie wygodnie ułożył się do kociej drzemki.
Mój przyjaciel opowiedział pewną sytuację związaną z jego kotem, która dała mi dużo do myślenia.
Kot był zwykłym parapetowym „futrzakiem”, który mając opiekuńczego właściciela, w całym swoim kocim życiu nigdy nie był zmuszony do uganiania się za myszami. Wszystko miał podstawiane „pod nos”. Ale kocisko nie znało również świata, gdyż praktycznie nigdy sam chaty nie opuszczał. Gdy jego właściciel wyjeżdżał na parę godzin z domu, przywiązywał kota do długiego sznurka, aby ten przypadkiem nie wymknął się z chaty i nie narobił sobie kłopotów na zewnątrz. Cała jego przestrzeń życiowa ograniczała się wówczas do długości sznurka, na którym był uwiązany.
niedziela, 5 kwietnia 2015
Bądź dobry dla siebie!
Moje życzenia
Świąteczne
„Być
dobrym dla siebie, to przede wszystkim
traktować siebie miłosiernie. Być dobrym dla siebie, to czuć siebie
samego, mieć czuły stosunek do skrzywdzonego dziecka, które jest we mnie, i mu
współczuć. Powinienem troskliwie opatrywać rany swojej duszy i traktować je z serdecznym współczuciem.
Nie
powinny mnie denerwować moje słabości. Przeciwnie – mam się zwracać ku nim z
czułością i wyczuwać je. Jedynie pod wpływem czułego spojrzenia zmieni się ich
nędza. Być dobrym dla siebie oznacza więc otwarcie serca na wszystko, co jest
we mnie nieszczęśliwe i samotne. Gdy nauczę się sztuki serdecznego i miłosiernego obchodzenia się ze
swoją nędzą, wówczas może się ona przemienić w źródło błogosławieństwa i
głębokiego szczęścia.
Być
dobrym dla siebie nie oznacza, że człowiek zawsze i wszędzie się usprawiedliwia
i nie widzi nigdy swoich błędów. Ale i na odwrót: być dobrym dla siebie nie
oznacza ciągłego i stałego obwiniania siebie, aby z tego powodu żyć w poczuciu
winy i odkrywać w sobie samo zło.
Naucz się
akceptować fakt, że nie jesteś żadnym nadczłowiekiem. Nie pozwól, by cię
paraliżowały własne błędy i słabości. Obserwuj je, nie odrzucaj ich, lecz uznaj,
że masz prawo być omylny – i wtedy pracuj nad swoimi słabościami. Nie powstrzymuj
ich lecz wyzwól.
Jeśli
Bóg ci przebacza, ty też możesz przebaczyć samemu sobie. Bądź dla siebie
miłosierny.”
(
o. Anselm Grun )
Jezus
zmartwychwstał i tchnął w ciebie Ducha życia, abyś żył życiem spełnionym i radosnym.
Nie daj się zwyciężyć smutkowi i rezygnacji. Pomimo wszelkich trudności jakie w
życiu napotykasz, masz w sobie moc Ducha Bożego ofiarowanego ci właśnie przez
zmartwychwstałego Chrystusa.
Przytul
swoje życie takim jakie jest i pamiętaj, że każdego dnia możesz zacząć wszystko
od nowa.
Ps. Ikona: Mój
przyjaciel Jezus
Zapraszam do zapisu na newsletter.
www.life4jezus.blogspot.com
sobota, 4 kwietnia 2015
Modlitwy Św. Jana Pawła II
Wspaniały modlitewnik z tekstami Św. Jana Pawła II do pobrania tutaj:
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1795,ksiazka-za-darmo-modlitwy-jana-pawla-ii.html
czwartek, 2 kwietnia 2015
Rozproszenia na modlitwie nie takie straszne.
Czyli jak nie
być obłudnikiem na modlitwie.
„Gdy
się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach
ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam:
otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swojej
izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec
twój, który jest w ukryciu, odda tobie.”
Wczoraj
cała ekipą przyjaciół postanowiliśmy spędzić wieczór rozsądnie, czyli połączyć przyjemne
z pożytecznym dla ducha i… poszliśmy do spowiedzi przedświątecznej. A że czasami
lubimy sobie pomagać i wspierać się w naszej wierze rozmawialiśmy trochę o
naszych najpowszedniejszych słabościach. (Oczywiście sprawy bardziej osobiste każdy zachowywał dla spowiednika i Boga.)
Problem jaki najczęściej pojawiał się u nas wszystkich to kwestia rozproszeń na modlitwie.
Często klękamy do modlitwy, bierzemy udział w Eucharystii ale tak naprawdę to tylko nasze ciało jest obecne w tych miejscach. Myśl ucieka do spraw codziennych, naszych trosk i problemów, relacji, kłopotów rodzinnych…
Czy coś da się z tym zrobić? Co bardziej zadufani w sobie powiedzą: trzeba walczyć z rozproszeniami...
Subskrybuj:
Posty (Atom)